wtorek, 19 stycznia 2010

Miś

Rankiem obudziło mnie słonko...




...pstryknąłem mu foteczkę przed wyjściem na szlak...

Jest zdecydowanie za ciepło....Wisłok za domem płynie





Niedźwiadki w Bieszczadach nie śpią...znalazłem trop







na szczęście obyło się bez spotkania trzeciego stopnia...ślady przecinały w poprzek ścieżkę, którą wędrowałem przez Rawki ze znajomym. Tak naprawdę to On zauważył ten trop. Ja przeszedłem rozmarzony...przyroda zimą przykuła moją uwagę.

piątek, 8 stycznia 2010

Za kilka miesięcy...

moja chyża będzie wygląda bardzo podobnie do tej na zdjęciu poniżej (przynajmniej  z zewnątrz)



To mój pierwowzór. Stoi w skansenie Sanockim. Zdjęcie znalazłem przypadkiem w sieci i autorowi mi nie znanemu dziękuje za jego zrobienie. Mam nadzieje, że nie będzie miał do mnie żalu za to, że nim się posłużyłem.

Moja chyża nie ma widocznej (i nie będzie miała, bo  nie miała...) widocznego przy bocznej ścianie schowka.
Pierwotnie w moim domu były inne okna. Znacznie mniejsze i składające się z sześciu szybek w miejsce tu widocznych 9. Kolorem właściwym dla opasek wokół okien jest chabrowy. I taki był u mnie w Wisłoku stosowany...i taki zostanie ponownie użyty po remoncie...choć okna będą nowiuśkie - sześcioszybkowe! Z tą różnicą, że w izbie głównej będzie jedno okno w ścianie frontowej w miejsce dwóch Tu widocznych.

Reszta po staremu. W kolorach jak na zdjęciu.


wtorek, 5 stycznia 2010

Balnica

Zimową porą wędrówki są szczególne...
Raz zważywszy na warunki,
Dwa, bo mało kto wyściubi nosa z chaty na mróz.
Wszechpustość pozwala na spokojne delektowanie się przyrodą...
Ciepła herbatka, kompan do spacerów i można śmigać godzinami.

W niedziele odwiedziłem ze znajomym Balnicę.
Dziś to już tylko mały leśny domek zagubiony w lesie przy zapomnianej stacji kolejki wąskotorowej...w nieistniejącej już wsi.



Zimą stary niedźwiedź odwiedza gospodarzy...ledwie godzinke czy dwie od nich mieszka...to co ma nie zajrzeć...sam będzie w norze siedział?

Drogę do Balnicy znaczą niemi świadkowie







i zdobi cudowne źródło




Nic więcej ze starej wsi właściwie nie zostało...można domyślać się gdzie stały domy...zachował się zniszczony cmentarz w głębi wsi, obok cerkwisko...kiedyś poszukam ich wśród zarośli

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Optymizm i wiara

Z natury rzeczy jestem optymistą. Nie wierzę w cuda. Nigdy nie rozkładam rąk z rozpaczy. Szukam rozwiązania.  Staram się dojść do niego samemu w miarę możliwości. Wiara we własne możliwości bardzo mi pomaga...ale nie powali drzewa.
Miałem kłopot, bo za domem stało suche drzewo.  Nic strasznego gdyby nie fakt, że ta część działki do mnie nie należy a obecny dzierżawca zakazał jego wycinki...
Przyjeżdżam do domu w zeszłym tygodniu i co widzę?





Leży!
Wichura je powaliła.
Cuda się dzieją...cuda.


sobota, 26 grudnia 2009

Koliba

Mam w pamięci kilka długich wieczorów spędzonych w Kolibie.
Zimowych i letnich.
Pamiętam prysznic w głównej izbie za zasłonką.
Kominek i gospodarzy.
Marysię, Karolinę i Tomka.
I zawsze miło wspominam to miejsce...



 które teraz wygląda zupełnie inaczej...


 
 
 po staremu zimą droga zasypana jest całkowicie



 

 

Widoki rekompensują trudy wycieczki.

Zimno było -15 stopni Celcjusza

Pozdrowienia dla gospodarzy...do zobaczenia w Nowej Kolibie.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Przerwa na zime...

Tym razem porządnie posypało śniegiem. Wczoraj temperatura spadła do -25 stopni celcjusza...W takich warunkach nikt pracować nie będzie.
Druga część domu (ta gospodarska) został już wcześniej podniesiona i zabezpieczona.



Fachowcy wykopali porządne doły na pecki i ułożyli część fundamentu z kamienia pomiędzy peckami.





Miło popatrzeć na ich robotę ale szkoda że cały tydzień pracowali tylko we dwóch...


poniedziałek, 7 grudnia 2009

Studnia

Blisko trzy lata rozglądałem się w poszukiwaniu oryginalnego domu. Wszystkie szczegóły były dla mnie ważne. Trafiłem do Wisłoka zupełnie nie przypadkiem....szukałem i znalazłem.
Od razu zajrzałem do studni...może to głupie ale chciałem by była głęboka i koniecznie wyłożona kamieniem. Miała być oryginalna!
Do dziś nie mam pojęcia jak te studnie budowano ale wiem, że mi się ogromnie ta robota podoba.

 I choć z zewnątrz wygląda jak każda inna:



w środku jest przepiękna....



Majstry wrócili. Nowa podwalina za chwile legnie na swoim miejscu. Czekają już belki ścienne....z zewnątrz za "chwilę" dom odzyska dawną świętność i znów będzie cieszyć oko. Dach na wiosnę. Prace w środku potrwają kilka miesięcy. Przy dobrych wiatrach na przyszłą zimę będę mógł się sprowadzić na stałe...

środa, 2 grudnia 2009

Remont Starego Domu z Kamienia

Znalazem w sieci bardzo fajną prezentacje. Tyczy sie remontu starego domu, zbudowanego z kamienia. Aż miło popatrzeć...

wtorek, 1 grudnia 2009

Belki Podwaliny

Jest! Są!
I choć jestem setke kilometrów od domu to czuje ich zapach...



każda inna, wycięta na wymiar starej...



grube i długie...





Te dwie najdłuższe są fundamentem zrębu ściany przedniej i tylnej w części mieszkalnej domu.
Mierzą około 12m!

Podwalina - Pierwsza Belka jest najważniejsza.
Na niej układane są kolejne cieńsze belki, które stanowią właściwy zrąb ściany. Ostatnia belka równie szeroka jak podwalina (ta na której opierają  się krokwie dachu) to belka oczepowa lub płetwowa...zależy jak kto zwał.
I mamy wtorek! To niesamowite ale kiedy w zeszłym tygodniu dowiadywałem się u Fachowców kiedy przyjadą ten właśnie dzień wskazali jako termin ostateczny...to wyjątek od znanej mi reguły..."za tydzień"
A miało być o studni....cóż kiedy musi poczekać.
Belki przyjechały! Ta wiadomość zelektryzowała mnie...

niedziela, 22 listopada 2009

1/2

szklanka jest do połowy pełna czy w połowie pusta?
Zdecydowanie w połowie pełna! To jedyna właściwa odpowiedź w tej sytuacji...a to dlatego, że udało się skończyć murowanie fundamentów z kamienia pod częścią mieszkalną. Niestety ta gospodarska wciąż straszy dziurami pod pecki. Tylko niektóre z nich są już zalane betonem.




Za to frontowa część domu napawa mnie optymizmem




szczególnie od strony pokazywanego wcześniej narożnika




z tyłu też prezentuje się całkiem ładnie







i to na tyle...wygląda na to,  że teraz nastąpi przerwa w pracach remontowych. Panowie Fachowcy na polecenie szefa spakowali manatki i odjechali...kiedy wrócą?
Nie wiem...samo życie.

sobota, 21 listopada 2009

Skarbiec

zazwyczaj jest pełen dukatów...ten jest inny:



ale żeby go napełnić trzeba się nieźle napracować...

Na codzień Kozy biegają po łąkach powyżej domu

 



czasem późnym latem zejdą niżej na jabłka na łąkę tuż przy moim domu



a kiedy zrobi się straszno i padać zaczyna...





...biegną do koziarni.

A sery?
Robią się same...
.
Pozdrowienia dla sąsiadów...
Dzięki ich pracy mogę cieszyć się tych serów smakiem.

sobota, 14 listopada 2009

Dobre i złe wieści...

Wypada zacząć od złych...paskudna pogoda psuje mi trochę szyki.
Drugi tydzień w zasadzie cały czas leje. Wszystkie wykopane dziury momentalnie zalewa woda i jak tu murować?
Tyle narzekania.
Dobre wieści to takie, że już coś widać. I to coś warto pokazać. Ale od początku...
Dziury w ziemi kopane były na głębokość 1,5 m a miejscami jeszcze głębiej. Potem zostały zalane betonem do wysokości gruntu. Pod każdym węgłem domu jest taka dziura zalana betonem. W języku Fachowców mówi się nań pecki. Technicznie rzecz ujmując to fundament słupowy.


Na tychże peckach (to pojęcie bardziej mi odpowiada) kładzie się kamienie. Dawniej leżały one wprost na ziemi i lepiono je gliną. Jednak taką zaprawę łatwo wypłukuje woda i po latach kamienie się obsuwają i konstrukcja wymaga naprawy. Co by takich kłopotów uniknąć dzisiaj muruje na zaprawę cementu z miałkim żwirem.
Na tym zdjęciu widać jak wyglądało to oryginalnie - dziś ten węgieł jeszcze stoi nie dotknięty.



Panowie Fachowce chcieli go wyprostować. Zabroniłem oczywiście. Ma po wykonaniu pecki stanąć tak jak teraz stoi. Z tych samych kamieni.
Od frontu widać już prawie gotowy winkiel.



I tak mi się on podoba, że w tym, miejscu nie odbuduje przyizbia. Pierwotnie przed rozebraniem leżał tu wymurowany z kamienia chodnik - to właśnie jest przyizbie. Można było tym chodnikiem obejść cały dom dookoła pod dachem.
Widać go jeszcze na starszych zdjęciach.

niedziela, 8 listopada 2009

Aspersorium...

....to jest właśnie aspersorium - naczynie na święconą wodę. Tyle tylko zostało z drugiej cerkwi, która przed ponad 50 laty stała jeszcze w Wisłoku Wielkim. Te lipy pamiętają, że tu stała...

Fot. Donata Zawidlak


otaczały ją.
Do dzisiaj to miejsce zupełnie już zdziczało...

Przed II wojną światową we wsi mieszkało ok. 3000 mieszkańców w 500 domach. W czasie akcji Wisła wysiedlono mieszkańców i spalono większość zabudowań by nie mieli do czego wracać. Nieliczne budynki drewniane przetrwały. Zostało ich się w Wisłoku 66 wliczając cerkiew.
Niewielu wróciło do rodzinnego domu. Udało się to Panu Teodorowi Gocz z Zyndranowej.
Po latach spisał swoją historię. Smutna opowieść. Ku pamięci i jako świadek łemkowskiej kultury powstało dzięki ciężkiej jego pracy muzeum w jego drewnianym domu rodzinnym...niewiele oryginalnych chałup łemkowskich przetrwało powojenną zawieruchę...te nieliczne niszczeją. Miejscowi wolą zbudować coś na kształ postPRL-kiego. Wszędzie straszą murowane z byle czego klocki, które służą im domy.
Mam nadzieje, że moja chyża przetrwa jeszcze długie lata i nie zniszczy jej miejscowa zazdrość i niechęć do obcych.



piątek, 6 listopada 2009

Skąd te dziury...

...w serze? Może rodzaj moli wygryzł je powoli ? A może nie!
Znacie tę piosenkę? Pamiętam ją z dzieciństwa. Znalazłem ją z przyjacielem na jakimś singlu.
Przypomniałem sobie o niej jak sąsiedzi do mnie napisali w mailu, że na froncie bez zmian, tylko dziur w ziemi przybyło...



Każda jest tak głeboka jak widać....chałupa będzie stać ze 200 lat!




wtorek, 3 listopada 2009

Pudzian

Nie łatwe to zadanie dźwignąć chatę do góry...



ale niektórym jak widać to się udaje!
A na poważnie...już się nie gniewam na fachowców, że nie przyjechali w poniedziałek.
Praca wre pełną parą...







Boisko zamieniło się w składzik.



Widać z tego, że uda dopiąć się terminów i w przyszłym tygodniu kropić będziemy intensywnie starym zwyczajem łemkowskim Nową podwalinę, żeby się nie rozeschła a dom długo stał i od biedy się uchował...

niedziela, 1 listopada 2009

Pierwsze koty za płoty

W części mieszkalnej chata jest już podniesiona od frontu.
Zabezpieczona stoi i czeka na fundament i nową podwalinę...



Widać to bardzo dobrze na zbliżeniu:




a za chwile tylna część zostanie podniesiona do góry i zabezpieczona w ten sam sposób co front domu.


 

Nie ma jeszcze na placu gotowych belek ale jak tylko pojawią się z pewnością (przy czynnym udziale moich sąsiadów, za który oficjalnie dziękuje) je tu pokażę.

piątek, 30 października 2009

Trzy..dwa...jeden...start!

I zaczęło się...remont ruszył.
Domek stoi już podniesiony ok. 10-15cm.
Za tydzień, dwa dostanie mu się solidny fundament i nowa podwalina.
Potem ruszy wymiana zniszczonych brusów ściennych.
Nowe drzwi szpungowe na drwanianym zawiasie i nowe bardziej łemkowe okna to kolejny etap.
Mam nadzieje, że uda się to zrobić jeszcze przed zimą.
W planach do grudnia jest jeszcze naprawa komina i podłączenie choćby prowizorycznej KOZY w miejscu pieca...tego ostatniego chyba nie uda się już w tym roku zbudować.
Za chwilke wkleje i zdjęcia...