niedziela, 11 grudnia 2016

Z życia na wsi...

Prawie dwa lata minęły odkąd zamieszkałem w chacie. Dużo i nie dużo...
Dużo się zmieniło.
Pokoje dla gości z grubsza gotowe, pasieka stoi, kurki gdakają, chata pięknieje. Wreszcie trochę czasu znaleźliśmy na skończenie dachu. I choć śnieg nas zaskoczył to goncimy!





Do zimy dach może skończymy :)

Przy okazji wędzimy. Choć sam proces niezdrowy jest...unikamy chemii. Sól jeno i zioła wystarczają. Teraz już wędliny, sery, jajka i mleko swojskie mamy. 





Udaje się żyć bez konserwantów. Nawet mąkę z młyna kupujemy. Bez wybielaczy i polepszaczy. 
Na wiosnę własny duży ogród warzywny na polu zakładać miarkujemy. Nic to, że warzywa piękne nie będą. Za to zdrowsze na pewno!
Bo życie na wsi z pewnością zdrowsze być może niż w mieście...kwestia wyboru. 

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Sobótkowy Jarmark Rękodzieła

Tak, tak, tak.
Robimy!

Razem z:
oraz

Zapraszamy!

 Sobótkowy Jarmark Rękodzieła

Będzie się działo!

poniedziałek, 23 maja 2016

Szybko płynie czas...

Znów długa przerwa. Nim się obejrzałem kilka miesięcy upłynęło od ostatniego wpisu...rok od czasu kiedy na stałe w chacie zamieszkałem. Czas szybko płynie. Bynajmniej nie leniwie. Wiele rzeczy w tym czasie zrobiliśmy. Wiele jeszcze do zrobienia zostało.
Zbudowaliśmy i urządziliśmy całkiem sporą garderobę w prywatnej części  naszej chaty. Schowaną za bajkowymi drzwiami. Mieści się w niej cały nasz bałagan!



W kuchni na podłodze cegłę ułożyliśmy. Ściany z ociepleniem postawione i pomalowane. Piec czeka jeszcze na wykończenie i mebli wszystkich brak. Czyściej znacznie się zrobiło i przytulniej. Wreszcie w kuchni normalna kuchnia stanęła. Kuchenka turystyczna w niebyt odeszła...dla nas zupełnie nowa era!


Doświadczenia zeszłego sezonu pokazały, że bez podlewania nic na grządkach nie urośnie. A samo podlewanie sporo czasu zajmuje. Dlatego przed wiosną zautomatyzowaliśmy podlewanie ogródków. Całkiem wyłączyliśmy tę czynność z długiej listy zajęć codziennych.
Nadto, znalazło się miejsce na kurnik i szopę gospodarczą :)






I najważniejsze chyba. Pasieka rośnie. Przybyło kolejnych 10 uli a sześć jest w drodze.




Życie się nasze całkiem zmieniło...teraz to zimowe wikliny zaplatanie...



wiosenne czosnku niedźwiedziego zbieranie...


 mniszka na syrop zrywanie...




  i smardzowanie...


czas nam leniwie wypełnia.
I tylko niezmiennie kawa przy studni z rana smakuje wybornie.



 W międzyczasie gości przyjmujemy. Radzi jesteśmy, że nas tak licznie odwiedzają i szybko całkiem znów wracają...

Oj dzieje się...a czas płynie nie leniwie.