wtorek, 9 sierpnia 2011

A gdyby tak rzucić wszystko...


... i uciec jednego dnia?
Z godziny na godzinę, z minuty na minutę. Spakować najpotrzebniejsze i ruszyć!

Coraz trudniej mi znosić przychodzi nudy codzienności. Choróbsko, które ostatnio mnie dręczyło swoje dołożyło ...a ja chciałbym już pod własnym dachem snuć plany eskapad tych dalekich i tych bliskich zupełnie...trochę jak w Grzesiuka opowieściach....obcym być...przychodzić i odchodzić...zwiedzać świat.
Takie marzenie na zaś...zaś po tym jak już zbuduję swoją Chatę i będę miał dokąd wracać...bo trzeba mieć gdzie wracać. Trzeba mieć takie miejsce. Ostoje. Centrum świata.
Z centrum wszędzie blisko...
Zawsze gdzieś mnie ciągnęło. Nadchodzi taki czas by ruszyć w końcu z kopyta i żyć marzeniami...


wtorek, 12 lipca 2011

Fotograficzny skrót o Cafe Piwnica

Zbierałem się jak do przysłowiowego jeża...  ni czasu ni pieniędzy nie było żeby świetność dawną piwnicy przydać...i przyszedł ten czas!
Wspomniałem stary jej wygląd...uchowało się kilka fotek w moim archiwum...


...dokumetowałem zachodzące zmiany...



...przyszedł taki czas, że trzeba było daszek zdjąć...


...i tak trwała lato, jesień, zimę i wiosnę...woda robiła swoje. Po postawieniu dachu ciurasem deszcz zalewał wejście i przednią część sklepienia. Trzeba było je było w końcu rozebrać...



...i teren oczyścić. Niby proste a takie ciężkie....dobrze, że chętnych do pomocy znalazłem.
Potem już zostały sie tylko moje ulubione "wycinanki łemkowskie" piłą mechaniczną....


...i bieg z okrąglakiem...na przełaj...



...trochę techniki...kilka gwoździ,

...cierpliwości i garść papiaków...

 i cafe piwnica gotowa! Nawet szyld oryginalny zamocowałem.
Teraz mozna usiąść pod daszkiem i napić się zimnego piwa w chłodnym, zadaszonym miejscu...nawet w 40stopniowym upale!


W najbliższym czasie zabiorę się za odbudowę wejścia. To będzie znacznie przyjemniejsza część pracy...daszek zostanie skrócony a boki piwnicy odeskowane. Będzie nieco inaczej niż na archiwalnej fotografii...to dlatego, że ogromnie podoba mi się widoczny z prawej fundament z kamienia...i taki właśnie umyśliłem sobie front piwnicy...



poniedziałek, 4 lipca 2011

cd.... czyli Stan zero..

Wyglądała jak siedem nieszczęść. Przypadkiem trafiła na mnie...choć czasem wydaje mi się, że to los mi ją wybrał. Zbyt dużo zbiegów okoliczności sprawiło, żem wszedł w jej posiadanie.
Cieszyć się? Czy płakać?
Myślałem dawniej...a tak niedawno jeszcze...




Mocno nadgryziona zębem czasu. Przygarbiona ale piękna...
I zakochałem się. W tej chacie, w tym miejscu.







Dzisiaj wiem, że było warto....


...bo kiedy słońce wyjdzie zza chmur moja chata pięknieje!



Brakuje jeszcze wielu rzeczy. Nie ma podłóg, nie ma sufitów. Strych pusty. Instalacji brak. Nie przeraża mnie to.
Jest dach! Są ściany... stan zero przed remontem osiągnięty!