Chyba już widać, że chata niezwyczajna całkiem...całkiem niezwyczajna...wraca do życia w całkiem starej-nowej formie...ale ma się znacznie lepiej..
Z lewa...
...i z prawa...
Drzewo z tyłu domu samo się złożyło...
...a trawnik do frontu za sprawą zmotoryzowanego dobrego duszka...sam się ostrzygł...
...z tym, że duszek tak do końca wcale nie jest anonimowy...
i najważniejsze...mam łazienkę! Co prawda jeszcze ciemna i głucha ale wyprowadzenia są, kabelki wiszą...za tydzień być może uda się wykonać pierwszy próbny rozruch ubikacji...skończy się era sławojki!
W prawej części domu są już podłogi...na razie to tylko poukładane deski, gdzieniegdzie tylko przymocowane bo się koślawiły...ale to zawsze coś.
Wiecie jaka to radość z klepiska przenieść się w takie luksusy?!
To już za tydzień...dziś czasu nie starczyło...
I jeszcze jedna fotka. Wyżej na zdjęciu widać oryginalne belki stropowe...
A tutaj widać nad nimi sufit....taka ciekawostka architektoniczna...
Sufit będzie prawie biały..słoneczny. Podobnie obie ściany z oknami...to powinno sprawić, że Obora (tym była kiedyś) zamieni się w całkiem przytulny salonik z kominkiem...