..chwila nieuwagi i Kopciuszki zostały pożarte przez Rudego Mordercę Kopciuszków...wygląda niewinnie...
....to tylko pozory...chwilę później w tym samym miejscu czaił się na Tate Kopciuszka...
...smutno się kończy żywot Rodziny Kopiuszków. Matka Natura jest okrutna i bezwzględna!
A przy tym przepiękna...
Zdjęcia są dziełem Dory. Dziękuje za nie i pomoc przy przeprowadzce!
Dawno się nie odzywaliśmy
4 tygodnie temu
To straszne! Biedne ptaszki,rudy bee.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńCzytam Pan blog już od dawna, zawsze marzył mi się stary dom na wsi. Tak się składa, że
jadę obejrzeć chatę bojkowską na sprzedaż w stanie do remontu lub rozbiórki w przyszłym tygodniu, czy może mi Pan dać jakieś rady - na co zwrócić uwagę, itp? Byłabym bardzo wdzięczna. Mój email to magdalena_madry@yahoo.co.uk
Pozdrawiam serdecznie!
U nas kopciuszki mieszkają w takim samym miejscu, a kot z takiego samego miejsca sie na nie czai. Najpierw bałam się, że powypadają i je zeżre, a teraz się boję, że przy nauce latania je złapie. Wstrętne koty.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Zu
A u mnie wyleciały, ale u mnie nie było szansy aby cokolwiek bez skrzydeł dostało się do gniazda. Kopciuszki jak widzę u siebie zaraz po wylocie są bardzo niezdarne i mało uważne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ojejku a ja mam sikorki i pelno kotow na dzialce i to takich pol dzikich juz mi zal sikorek
OdpowiedzUsuńTakie życie. Kot w sumie niewinny - nie dla rozrywki to przecież zrobił. Instynkt. A kopciuszki zdążą jeszcze ze dwa lęgi wyprowadzić. Tylko może lepiej w miejscu niedostępnym dla Rudego...
OdpowiedzUsuń"Nasze" Kopciuszki ulokowały się w pokoju na piętrze, w celu ochrony ich przed Kotem, zakleiliśmy wejście do pokoju tekturą, bo jeszcze nie ma tam drzwi, zostawiliśmy tylko uchylone okno dla Mamy Kopciuszka (Taty nie widzieliśmy jeszcze). Kotka obraziła się na nas na dwa dni!!! Ale nic to, znaleźliśmy drugie gniazdo z trzema jajkami w krzaku czarnej porzeczki i tu nie mamy pomysłu na zabezpieczenie, póki co Kotka jeszcze o tym gnieździe nie wie!
OdpowiedzUsuńPiotrze była już przeprowadzka? Gratulujemy i prosimy o relację :)
Moja Wiedźma na szczęście nie gustuje w "drobiu", ale za to codziennie przynosi mi mysz, albo i kilka. Nie znoszę jak puszcza je w domu i bestialsko zamęcza...
OdpowiedzUsuńTo lakomczuch!!! Natura jest taka piekna i zarazem okropna...moze dlatego nauczyla nas wrazliwosci i postrzegania takich rzeczy.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńAno przeprowadzka była...mieszkam weekendami w luksusach...sami zobaczycie na kolejnych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńA koteczka nie winie...w sumie bardzo milusi ten Rudy Morderca Kopciuszków :-)
Wróciłam dziś do domu i zastałam puste gniazdo kosów, wyleciały chyba?
OdpowiedzUsuńNie cierpie kotow,a rudy jak to rudy...ryzy i falszywy.
OdpowiedzUsuńDrodzy niecierpiący kotów! A szyneczkę jecie? I co z tego , że nie zabijacie jej własnoręcznie?!
OdpowiedzUsuńRudy super, choć ptaszków żal.
Ninka.