środa, 1 czerwca 2011

Dzieci moje...


...prawie moje. Jest ich pięć i wszystkie czarne.







Musicie uwierzyć moim słowom, że to czarne coś w środku to właśnie one...lepszego aparatu nie miałem i spokoju temu gniazdku zakłócać nie chciałem...i tak zdenerwowana Mama Kopciuszek nad belkami pod dachem niecierpliwie latała.

7 komentarzy:

  1. :) każdy ma swój Dzień Dziecka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajne gniazdeczko,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ho! ho! Prawie Twoje dzieci wyfruną za chwilkę na świat, żeby tylko nie dopadł Cię "syndrom pustego gniazda", ale nie martw się, w przyszłym roku będą nowe, a może lepiej jakiś futrzasty zwierzaczek, ufnie patrzący w oczy, na stałe? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kopciuszki są świetne! U mnie mają gdzieś klika gniazd i fruwają pokazując swój pomarańczowy ogonek. Podfruwają, podskakują i przyjaźnią się z dwoma rudzikami :DDDDD
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. To dobrze wróży temu domowi:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To na szczęście ... dla Ciebie i Twojej chaty :) Pozdrawiam
    tu też jako anonim? ... mam dość blogera
    labarnerie

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak dobra wróżba dla chatki. ANA

    OdpowiedzUsuń