wtorek, 5 stycznia 2010

Balnica

Zimową porą wędrówki są szczególne...
Raz zważywszy na warunki,
Dwa, bo mało kto wyściubi nosa z chaty na mróz.
Wszechpustość pozwala na spokojne delektowanie się przyrodą...
Ciepła herbatka, kompan do spacerów i można śmigać godzinami.

W niedziele odwiedziłem ze znajomym Balnicę.
Dziś to już tylko mały leśny domek zagubiony w lesie przy zapomnianej stacji kolejki wąskotorowej...w nieistniejącej już wsi.



Zimą stary niedźwiedź odwiedza gospodarzy...ledwie godzinke czy dwie od nich mieszka...to co ma nie zajrzeć...sam będzie w norze siedział?

Drogę do Balnicy znaczą niemi świadkowie







i zdobi cudowne źródło




Nic więcej ze starej wsi właściwie nie zostało...można domyślać się gdzie stały domy...zachował się zniszczony cmentarz w głębi wsi, obok cerkwisko...kiedyś poszukam ich wśród zarośli

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Optymizm i wiara

Z natury rzeczy jestem optymistą. Nie wierzę w cuda. Nigdy nie rozkładam rąk z rozpaczy. Szukam rozwiązania.  Staram się dojść do niego samemu w miarę możliwości. Wiara we własne możliwości bardzo mi pomaga...ale nie powali drzewa.
Miałem kłopot, bo za domem stało suche drzewo.  Nic strasznego gdyby nie fakt, że ta część działki do mnie nie należy a obecny dzierżawca zakazał jego wycinki...
Przyjeżdżam do domu w zeszłym tygodniu i co widzę?





Leży!
Wichura je powaliła.
Cuda się dzieją...cuda.


sobota, 26 grudnia 2009

Koliba

Mam w pamięci kilka długich wieczorów spędzonych w Kolibie.
Zimowych i letnich.
Pamiętam prysznic w głównej izbie za zasłonką.
Kominek i gospodarzy.
Marysię, Karolinę i Tomka.
I zawsze miło wspominam to miejsce...



 które teraz wygląda zupełnie inaczej...


 
 
 po staremu zimą droga zasypana jest całkowicie



 

 

Widoki rekompensują trudy wycieczki.

Zimno było -15 stopni Celcjusza

Pozdrowienia dla gospodarzy...do zobaczenia w Nowej Kolibie.