Jego wygląd, rozkład a nawet położenie ma ścisły związek z regionem i kulturą mieszkańców...
Po wyglądzie chałupy można łatwo zorientować się czy jesteśmy na terenie Łemków, Bojków, Pogórzan czy Dolinian....jeśli chcesz wiedzieć więcej, o tych ostatnich trzeba odwiedzić Skansen w Sanoku
Wróćmy do Łemków...
Wsie w rejonie obecnej łemkowszczyzny powstawały już w 14 wieku...w większości stanowiono je na tzw: korzeniu... To były dziewicze tereny...lasy po horyzont. Trzeba sobie było wykarczować pole by można na nim gospodarzyć. Nie będę zagłębiał się w historię...wiedzieć trzeba, że najwięcej wsi powstało w 15 wieku...to był szczyt urbanizacji tego regionu.
Zdecydowana większość powstała na prawie wołoskim...no bo i na czyim?
To były czasy kiedy halami przemierzali ze swoimi stadami pasterze wołoscy...to Oni stanowili prawo. Teraz trudno było by je skreślić słowami...chyba nie zachowała się z tamtych czasów żadna pisana jego wersja....przekazywano je sobie z pokolenia na pokolenie ustnie...takie kiedyś były czasy. Słowo było droższe od pieniędzy!
Wsie miały charakter łanowy...położone wzdłuż rzek, długim łańcuchem...gospodarz otrzymywał łan (dzisiaj to chyba coś ok. 30ha) ziemi od szczytu z jednej strony wsi do szczytu z drugiej strony...każdemu po równo. Tej lepszej ziemi przy rzece i tej gorszej...na szczycie. I radź sobie chłopie sam...
Domy budowano najczęściej z Modrzewia...drzewo bardzo żywiczne...świetny materiał...odporny na wodę i wilgoć...to widać. Po dziś dzień stoją chyże. Nie rzadko ponad stuletnie! I nieźle się mają.
Świetnym przykładem są domy w Zawadce Rymanowskiej:
Główną belkę podwaliny układało się na kamieniach...najczęściej wyciągniętych z rzeki lub ziemi...kto by wtedy szukał Kamieniołomu kiedy tyla budulca walało się wokół!
Odpowiednie drzewa wybierało się w lesie i po ścięciu jednego dnia zwoziło na miejsce budowy...drzewa o podwójnym pniu nie można było stosować do budowy. To groziło "rozwodem"....wielkie nieszczęście mogło sprowadzić na mieszkańców domostwa!
Podwalinę trzeba było suto oblać...gorzałka była do tego celu niezbędna...w tamtych czasach wierzono, że dom się rozeschnie jeśli majstry nie pokropią fundamentu! I dzisiaj chyba nie jest inaczej...
Surowe belki utykano (w zależności od regionu) mchem i zalepiano gliną...w moich okolicach ściany malowano paloną glinką, która nadawała charakterystycznego ciemno-czerwonego koloru węgłom. Glinę zaś bielono wapnem. Szczyty belek (ostatki) zdobiono motywami roślinnymi....
w szerszym ujęciu to tak wyglądało:
dach kryto słomianymi kiczkami...później gontami...to chyba wynalazek 19 wieku!
pierwotnie były one cztero spadziste...obecnie spotkać je można chyba tylko w skansenie:
i tyle na dzisiaj o tym jak budowano...
Żywo mnie to interesuje...może i Was tym zarażę!
Staram się na miarę możliwości kierować się tymi samymi zasadami i remontować moją chЫże...
A mnie najbardziej ciekawią te dziwne wzorki. Zupełnie inne od tych, do których przyzwyczaiła nas Cepelia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że praw nie spisywano. Słowo mówione umiera wraz z człowiekiem. Smutne to trochę. Interesuję się historią Anglii i podziwiam tą wielką pasję wyspiarzy do zapisywania narracji. U nas wystarczy kilka wieków i nikt nie pamięta kiedy i z jakiego powodu zmarła żona króla...ktoś kto w swoim czasie przecież coś znaczył ://
Budownictwo drewniane to nasza fascynacja. Jest taka mnogość sposobów budowania, Zobacz jak bardzo różnią się od siebie tradycyjne, drewniane chałupy na Warmii od Chyży, które opisujesz.Albo typowe domy żuławskie ( jak choćby mój ). Niby zupełnie inna bajka, a jednak sporo elementów wspólnych.
OdpowiedzUsuńEhh,.. rozmarzyłam się ,... zawsze pragnęłam życia na wsi,... ale to takie trudne podjąć decyzje,... zwłaszcza kiedy stoi się na początku drogi,... kariera-wieś, wieś-kariera i tak w kółko,... Twój blog jest świetny, gratuluje odwagi!
OdpowiedzUsuńCepelia, budownictwo drewniane, wieś i jeszcze góry! Mam już to wszystko...przez długie lata tego właśnie szukałem. Nie podejmuje się takiej decyzji w jednym momencie...to fakt!
OdpowiedzUsuńDziękuje za wsparcie wszystkim odwiedzającym mojego bloga...sam z zaciekawieniem podglądam Wasze fascynacje...uczę się od Was!
Zalipie - i tutaj jest taka wieś skansen. pięknie gdy się o tym czyta ale czy mogłabym tam żyć? Mimo to chylę czoła - szlachetna pasja. A ze śmiercią bliskoch... cóż... nigdy się nie pogodzę i za każdym razem stając nad nową trumną będę buntować się przeciwko tak poętemu porządkowi i kolei rzeczy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę i pozdrawiam.
Mój dziadek zbudował dla swojej rodziny drewniany dom. Urodził się w nim mój tato i jego rodzeństwo. Tej chałupy już od dawna nie ma, ale zdążyłam ja poznać, bawiłam się w niej. Pamiętam piękny ganek z ażurowymi ściankami, dach kryty strzechą. To zupełnie inny styl, niż chaty łemkowskie, bo i też inny region - ale szlachetność starego drewnianego budowania ta sama. Warto o tym pisać, fotografować to, co jeszcze zostało - podziwiam twoją pasję i pomysł na życie. (Przyznam ze wstydem, że te ślady miśka w poprzednim poście nieco mnie wystraszyły;))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe co piszesz. Kiedys nie tylko wokol budowy domow istnialo wiele zwyczajow. Prawie w kazdej dziedzinie zycia stosowano sie do nie pisanych zasad. Podziwiam Cie za dokladnosc hisoryczna w budowie domu. POzdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się że tu trafiłam, może będzie można wymienić doświadczenia w remontowaniu starej chaty, nasza jest pod wiatrakami, dom pochodzi z 1934 roku, bale jakich teraz trudno uświadczyć, kochamy ją i nie możemy sie doczekać kiedy w niej zamieszkamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Widze ze żyjesz tym!!!!
OdpowiedzUsuńTak apropo mam nadzieje ze moze to nie bedzie dla ciebie tak zwana "siarą" :)ale wyróżniłam twój blog.
Powodzenia w dalszych pracach i pozdrawiam!!!
Wiesz, czego Ci zazdroszczę?
OdpowiedzUsuńże jesteś facetem:)
bo kobieta, która ma podobne marzenia, może je zrealizować tylko wtedy, kiedy ma koło siebie mężczyznę, a mężczyzna bez kobiety sobie poradzi.
I można sobie pogadać o równouprawnieniu, a życie jest życie;(
Podziwiam i sekunduję z Dolnego Śląska;)))
ikroopko: nie trzeba być facetem, ja bez mężczyzny u boku właśnie zaczynam swoją przygodę z ponad 100-letnią chyżą i choć niektórzy uważają to za czyste szaleństwo, ja miastowa babka zakochana w Beskidzie już na wiosnę rozpocznę remont.
OdpowiedzUsuńPiotrze: dzięki za bloga, będzie dla mnie inspiracją:-)
Informuj o postępach! Koniecznie. Chętnie podjadę popatrzeć, pomóc, podpowiedzieć cosik jeśli zechcesz. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńPiotr
Hmmm , a gdzie wy jesteście? , też uciekłem z miasta do starej chyży w Beskidzie Niskim , może jakieś spotkanko w nowym roku??
Usuń