poniedziałek, 4 lipca 2011

cd.... czyli Stan zero..

Wyglądała jak siedem nieszczęść. Przypadkiem trafiła na mnie...choć czasem wydaje mi się, że to los mi ją wybrał. Zbyt dużo zbiegów okoliczności sprawiło, żem wszedł w jej posiadanie.
Cieszyć się? Czy płakać?
Myślałem dawniej...a tak niedawno jeszcze...




Mocno nadgryziona zębem czasu. Przygarbiona ale piękna...
I zakochałem się. W tej chacie, w tym miejscu.







Dzisiaj wiem, że było warto....


...bo kiedy słońce wyjdzie zza chmur moja chata pięknieje!



Brakuje jeszcze wielu rzeczy. Nie ma podłóg, nie ma sufitów. Strych pusty. Instalacji brak. Nie przeraża mnie to.
Jest dach! Są ściany... stan zero przed remontem osiągnięty!


niedziela, 3 lipca 2011

Jak nowa...

Z nie małym trudem, w deszczowych dniach udało się dach postawić... na tę chwilę papą przykryty gwarantuje bezpieczeństwo chałupy.




Przed dachu wymianą trudno mi było wyobrazić sobie poddasze...teraz już wiem jak wielki będzie mój kąt...



Z drogi chata wygląda na gotową...choć szczytów jeszcze brak....



Boczne okna szczytowe i te w boisku już są gotowe...w przyszłym tygodniu powinny być zamontowane.
To będzie koniec pewnego etapu...coś kończy..coś się zaczyna...

środa, 29 czerwca 2011

Wprawki artystyczne...

Coś trza było ze sobą zrobić... nie można  przecież wiecznie sprzątać!
Moje zdolności  artystyczne ograniczają się do malowania pędzlem ścian, framug i okien...dlatego prosić o pomoc sąsiedzką pobiegłem...





Wspólnie staraliśmy się wiernie odwzorować kilka motywów ludowych...na paru belkach namalowaliśmy zdobienia roślinne...ostatecznie wybraliśmy te środkowe.
Starałem się przenieść je na szczytową ścianę....


...wyszło jak wyszło... to tylko wprawka. Po wyrównaniu węgłów od frontu postaram się to zrobić lepiej. Trochę niebieskiej farby... kilka pędzli i wspólnie z Jarem w mig odmieniliśmy nudne framugi i okna na nowe bardziej ludowe...
 



Drzwi frontowe nie wykończone jeszcze ale i tak wyglądają pięknie....


...są dziełem Marty. Piękne. Prawda?