Bezwstydnie powiem, że mi się bardzo moje dzieło podoba. Powodem mojego autozachwytu jest zestaw łazienkowy: blat-umywalka-bateria. Nie żeby było w niej coś wyrafinowanego. Wręcz odwrotnie. Prosto, siermiężnie. Stuletni brus wyjęty ze ściany dostał drugie życie. Kute stare gwoździe wyjęte z podkładów wąskotorówki służą za wieszaki. Na podłodze płyty z trawertynu. Opłaciło się pracy trochę swojej włożyć....
Tym samym choć jeszcze nie wszystko zamontowane uznaję remont łazienki za zakończony. Mam już wreszcie własny pokój z łazienką :) Czas na sprzątanie i drobne prace wykończeniowe.
Teraz kolej na kuchnię turystyczną. Jadalnię i salon. Z dziadkiem i pomocnikami w wakacje do stanu surowego zamierzamy je doprowadzić. Potem do zimy powoli będę je sobie wykańczał...a kto drzewo porąbie?
Rąk do pracy brak...
Tymczasem łąka zakwitła pięknie....
A przy łące chata kwitnie....