Można też przysnąć a potem szczebiotem ptasim lub szumem wezbranego Wisłoka zbudzić się.
Komfortowo zeń rozglądam się i zerkam jak robota sama się robi...
ale postępów nie widać...
A gdzie widać?
Sam nie wiem. Dwa dni sprzątania w ogrodzie a jakby nikt nie sprzątał.
Kamiennemu chodnikowi przed domem jakieś dwa metry przybyło i schodki urosły...ale wyglądają jakby zawsze tam były...(jak ja mogłem wchodzić do domu po belce jakieś ? ze dwa razy orła już zaliczyłem)
Drewna przed domem tyle, że nie wiadomo z której strony za nie się wziąć.
Zakupy internetowe nie przyszły w komplecie więc o wykończeniu prysznica mowy być nie mogło...
Za to sił jeszcze trochę zostało. Szpary w belkach poutykałem...
I tako to wyszło. Surowe, ale i tak mi się podoba.