wtorek, 6 września 2011

Koziarstwo

 Nie przerzuciłem się na hodowlę...to tylko sąsiedzka pomoc... trza było Koziarstwo z góry zgonić i do zagrody przepędzić...


...wszystkie karnie po kolei na wejściu pojedyńczo jakby Karty Pracy odbijały po skończonej szychcie...


...zaś w środku jak w cyrku...bieg wokół żłobu...i bądź tu mądry...jak wyłapać te z czerwoną szyją?


....a przykaz właścicielski był...czerwone szyje odseparować!


...kilka właściwych kóz ochoczo weszło do oddzielnej zagrody...resztę goniłem w kółko aż pojedyńczo wyłapałem... 


I tak sobie pomyślałem, że jedna, czy dwie kozy to zabawa... zaś całe stado to już ciężka praca i obowiązek!

Abstrahując do Koziarstwa z uwagi na pogodę, która do wczoraj dopisywała jeszcze...z błogiego nic nie robienia powstał Tryptyk z oknami w temacie...jeszcze straszy swoją surowością... pokaże wiecej jak już szczyt będzie odeskowany od zewnątrz...



poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Na koniec wakacji...

...usiadłem sobie na belce podwaliny w drzwiach boiska i leniwie patrzyłem na krajobraz...chęci jakowyś do pracy nie zebrałem. Siedziałem i dumałem... zdało mi się, że chwile to ledwie trwało...

 

...że nie zauważyłem, kiedy Jesień cichaczem mnie podeszła...



...pożółkła Jarzębinę...





....Czeremchę za domem czerwienią pomalowała...





...Wielki Jesion swym oddechem zmroziła. Biedaczysko siły witalne stracił zupełnie... 


A Ja w tyle jestem... chroniczny brak czasu! A i energii ostatnio nie zbywa... akurat teraz energetycy muszą kable wymieniać...dniami całymi prądu nie ma...
I choć mam już pierwsze "brudne" podłogi - wylewki betonowe, okna w boisku, wodę ze studni rurą do chyżówki pociągniętą -  to gdzie tam jeszcze do stanu zamierzonego...wrześniowego...wieczność cała!
Jak Jesień to Jesień... może trzeba się już w kołderkę owijać i jak Pan Jeż pod liśćmi w sen zimowy zapaść i odpocząć?
Taki Jeż ma dobrze....




 

środa, 17 sierpnia 2011

Sielanka...

Dzięki pracy kilku osób udało się nam w weekend zakończyć przygotowywanie drewna na opał na kolejną zimę...chata schowała się za ścianami drewna...



w stajni okno zniknęło prawie...



Zostało mi jeszcze złożyć pod dachem drewno, które zostało wymontowane z chaty. Ono będzie służyć mi ciepłem tej zimy...no i trzeba porządek za chałupą czynić...czas przenieść się na tył domu z urzędowaniem...tam ciszej i spokojniej jest. Drogi nie słychać zupełnie.


I taki mam jeszcze ładny widoczek...sielanka.



Na przygotowanie takiej ilości drewna trzeba poświęcić dużo czasu i energii.
Samo się nie zrobi...
Znalazł się ktoś co w niedziele z okna przejeżdżającego samochodu usiłował mi zwrócić uwagę, że niedziela jest...
Praca na wsi...chociaż o wiele spokojniejsza wcale łatwiejszą nie jest od miejskich obowiązków. Tak naprawdę, dla chętnego praca znajdzie się od rana do wieczora...na chwilę nie można usiąść.
Kiep z Tego co drugiemu zwraca uwagę a sam w marazmie drugiemu zazdrości...miast wziąć się do roboty!
Podziękować się należy: Tacie, Małgorzatom, Dorocie i wszystkim innym za sprawą, których miło zimą będzie można czas spędzić przy kominku...wczoraj w ferworze pod wpływem wizji...nawet go narysowałem....pomysł już jest! Wykonanie niebawem.