Coś trza było ze sobą zrobić... nie można przecież wiecznie sprzątać!
Moje zdolności artystyczne ograniczają się do malowania pędzlem ścian, framug i okien...dlatego prosić o pomoc sąsiedzką pobiegłem...
Wspólnie staraliśmy się wiernie odwzorować kilka motywów ludowych...na paru belkach namalowaliśmy zdobienia roślinne...ostatecznie wybraliśmy te środkowe.
Starałem się przenieść je na szczytową ścianę....
...wyszło jak wyszło... to tylko wprawka. Po wyrównaniu węgłów od frontu postaram się to zrobić lepiej. Trochę niebieskiej farby... kilka pędzli i wspólnie z Jarem w mig odmieniliśmy nudne framugi i okna na nowe bardziej ludowe...
Drzwi frontowe nie wykończone jeszcze ale i tak wyglądają pięknie....
...są dziełem Marty. Piękne. Prawda?