Pierwsza za to, że na głowę nie pada.
Jest gdzie się położyć i zwierzaki w nocy po głowie nie biegają...no nie licząc tych oswojonych - myszy ;-))
Druga, za prąd i wodę.
Nie trzeba biegać do studni. Kręcić dynamem by gazetę poczytać...chyba, że dla sportu.
Trzecia, bo odkręcam kran i leci ciepła woda!
Zamontowałem w końcu grzałkę w zbiorniku. Już nie trzeba łupać drzewa, podniecać ognia...chociaż lubię podniecać. Cóż kiedy samo się robi. Godzina dziennie zajęć mniej. I mniej o 10zł w portfelu...czas na zmianę taryfy z elektrowni.
W sumie to posiadam już trzy gwiazdki. Oczywiście sam je sobie nadałem ale na każdą z nich zasłużyłem! (moja samoocena sięga sufitu ale tylko dzisiaj :-)! )
Na gwiazdkę (taką z nieba) zasługuje też Małgosia (to już druga polonistka o tym imieniu, którą znam) bo naszkicowała na szybko moją chatę...
Uczyła Julę rysować krzaczki a wyszła Chata nad Wisłokiem. Dziękuje.
Osobiście to moja wielka tragedia. Znów polonistka pod moim dachem. Trauma z dzieciństwa. Chory byłem jak musiałem na polski wędrować...i vice versa. Polonistka była chora jak mnie widziała.
W pamięci mi zapadło jedno dyktando. 24 oceny negatywne i tylko jedna pozytywna. Pamiętam jak moja kadra nauczycielska rzuciła zeszytami i wściekle zakomunikowała wyniki dodając przy tym: "i to (ta jedyna pozytywna) na dodatek Sztukowskiego!"
Nigdy jakoś szczęścia do nauczycielek nie miałem...taki ze mnie mały drań!
Bella i Chester.
5 lat temu