poniedziałek, 10 października 2011

Małymi kroczkami do celu...

..a cel? Przetrwać do wiosny!
W piątek śniegiem sypnęło....od razu przypomniałem sobie wrażenia z ostatniej zimy.
Pamiętam klepisko w izbie z piecem, gdzie spałem. Czasem sam na piecu. Innym razem w kupie gdzieś z boku, żeby cieplej było. Tylko jedna ogrzewana izba. Wychodek za domem i zimna woda gdzieś głęboko w studni...i ten wiatr. Hulał po całej chałupie i w tej izbie jedynej, grzanej bo ściany nie były uszczelnione...
Teraz to co innego...mam ciepły dach...choć jeszcze nie skończony, dzielę już poddasze na mniejsze części...tu będzie jeden pokój...


...a tu drugi większy...


...prawie aż do komina co ginie w ciemnościach...okna będą w połaci po prawej... dalej za kominem będzie moje królestwo...po kalenicą nad jętkami zamierzam wcisnąć zbiornik na wodę...jeszcze nie wiem jak tam wciągnę 500 litrową bańkę ale sposób znajdę!


....wrzucić tu kilka desek na podłogę zamierzam...może kiedyś przyda się do spania...
I najważniejsze. Oba kominy już działają i wyglądają jakoś...


...do szczegółów wagi na razie nie przykładam...wiosną czynić to będę kiedy dach z gontu kłaść będziem...
Staram się zamknąć ciepło w Chacie po to by zimą w środku pracować. Kabelki muszę położyć...wodę trzeba rozprowadzić...ściany zewnętrzne ocieplić, podłogi wykończyć...masakra pracy jeszcze przede mną ale do wakacji najdalej chciałbym skończyć.
Byle do wiosny!

niedziela, 2 października 2011

Na wysokościach...i o komforcie słówko

Wolny czas poświęcam przygotowaniu chałupy do zimowania...fachowcy dach ocieplają od środka. Ściany szczytowe już prawie zamknięte. W udziale mi przypadły prace lżejsze...malowanie onych szczytów i ściany tylnej boiska...wdrapałem się tedy na wysokości i olejem skalnym wysmarowałem obie ściany...straszno tam w górze było...



...i choć nie wykończone jeszcze...z jednej strony okna nie obrobione i nie pomalowane...zaś z drugiej pomysłów aż dwa! 



Wielkie trójkątne okno...albo dechy...zdecydować się nie potrafię. Dechy mają tę zaletę, że nie zmienią Chaty. Od drogi dom będzie prezentował się oryginalnie...jak dawniej. Zasadniczo z tego powodu zrezygnowałem z okien w tej widocznej połaci dachu...by dawny wygląd Chaty zachować...radźcie zatem co czynić nada...

We wnętrzu zaś przybył tylko jeden ale bardzo istotny detal... 



...odpaliłem w sobotę kominek. Rok czasu czekałem na ten moment. To tylko wprawdzie prowizorka jeszcze ale działa! W lewej części, gdzie zimować mi teraz przyjdzie jest naprawdę ciepło. Drugi komin sprawuje się znakomicie. Komfort mieszkania w Chacie podniósł się znacznie!

Bonus extra...tak witają  rosą poranki w Wisłoku...




czwartek, 15 września 2011

Przemijanie

Nim się obejrzałem Lato odeszło...właściwie już Jesieni pełnia trwa...wszędzie kolorowo. Za domem zrobiło się luźniej...posprzątane obejście, poskładane drewno i opadające z drzew liście sprawiają, że łąka rośnie...widoczności przybywa... przez gałęzie prześwitują dachy sąsiadów...



...za chwilę i Jesień przeminie...Zimowy puch przykryje wszystko...tylko po to by stopnieć i Wiośnie miejsca ustąpić...wszystko przemija...
Grzebiąc kiedyś w śmietniku, który odkopałem w Sieni w czasie robót przy fundamentach....znalazłem skorupy starych garnków żeliwnych...


....świadectwo bytu poprzednich właścicieli...gdzieś w w boisku walał się stary skorodowany pocisk artyleryjski...






...niemy zabójca z czasów wojennych...świadek historii...a historia tych terenów krzyżami i krwią pisana...mnóstwo ich wszędzie...byłem w Jasielu, którego już nie ma, tam znalazłem jeden z wielu...

 
...przyjrzałem się...komuś się ta historia nie podoba... ktoś specjalnie rozsunął kamienie postumentu by pomnik obalić...co po nas tedy zostanie?
Jesień. Czas zadumy.
Nie będę już młodszy...Lato się kończy...