Sobotni poranek, gdzieś koło południa ;-) przywitał nas słonecznie...Wisłok tam gdzie zwykle płynie...
Poszli my tedy na górę widoki podziwiać, by po trudach podróży świeżym powietrzem odetchnąć!
Kto był to pamięta, że lekko pod górę nie było...
z góry wcale nie łatwiej...a i tacy się znaleźli co na nowo w ten czas się narodzili...
...w górę, w dół, koło cerkwi nieśmiertelnej...byle do chałupy szybciej, byle zjeść coś!
A kucharzy było wielu. Kucharki jakoś brać w tym gotowaniu udziału nie chciały.
Znaleźli się tacy (od lewej) co jeść prawie surowe poczęli....
....kiedy inni jeszcze, takie rozmrożone lepić do kupy próbowali....
...potem wspólnie zupę z pierogów ugotowali...
I tak dziw, że jakoś wszystkich nakarmili.....
mniam (nie zupa, a te chrupiące), śniegu zazdroszczę, u nas wiosennie
OdpowiedzUsuńGdzie kucharzy sześć.....
OdpowiedzUsuńZupa pierogowa też jest dobra i pożywna, ale te odsmażane, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak gotowanie w takim gronie;-)))
OdpowiedzUsuńJednym zdaniem - ,,Głód najlepszym kucharzem" :)))
OdpowiedzUsuńPierogi...męski przysmak :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygląda Twój dom na tle śniegu i nieba, oj! to musiał być niezły głód, i zrobiła się zupa ziemniaczana z dużymi kluchami, też dobre! wszystkiego najlepszego w Nowym, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak u Was pięknie, jakie widoki, a ile śniegu! Zazdroszczę, bo u mnie nie ma wcale... Nie dziwię się, że kucharki nie chciały brać udziału w gotowaniu, skoro tylu kucharzy było :)
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że w chacie tętni życie ...i tak trzymać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko wygląda w śnieżnej oprawie.
OdpowiedzUsuńJa śniegu w tym roku jeszcze nie wiedziałam, więc zdziwiły mnie te piękne zimowe widoczki :)
moi synowie też kiedyś gotowali pierogi ( 20 minut!)-smak, jak mówią niepowtarzalny!(bo w życiu już go nie powtórzą:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię pierogi. Najbardziej te odsmażane...ale jak sobie zupe przypomnę...i to co z tego gotowania zostało to mi się ich na dłuższy czas odechciewa :-)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie kciuki! Może do końca miesiąca z kranu popłynie ciepła i zimna woda....nowa ERA.
Podziękowania za komentarze. Może nudny będę ale kolejny raz napiszę, że podnoszą mnie one na duchu w chwilach rozpaczy i napełniają siłą do dalszych zmagań ;-)
Piotrze dasz radę, pięknie dom już wygląda, gdy patrzę na Twój dom przypomina mi się dzieciństwo bo do 6 roku życia wychowywałam się w domu drewnianym bardzo podobnym do twojego. Będzie pięknie trzymam kciuki. Pozdrowienia z Rzeszowa.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za płynącą wodę i inne mniej ważne sprawy!
OdpowiedzUsuńpierogi dobra sprawa, ale przede wszystkim zachwyciło mnie zdjęcie domu w śniegu, chata wygląda przepięknie!
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że podziwiam i kibicuję! I że wszystko się uda! Tym bardziej się uda, bo efekty są już widoczne - zachwycające :) To z Was kochani czerpie siłę - też tak będę...
Kasia K.