Na sam przód przywaliło śniegiem w niedzielę...
...kiedy po zakupy do miasta trzeba było jechać...na letnich oponach oczywiście jeszcze...
...za to poniedziałkowym rankiem wszystko wokół zamrożone na kość było...
...a i noc mimo kominka nie była za ciepła...sprawdziłem: -7 stopni...drzewa do kominka nie nadążałem wrzucać...poszedłem po rozum do głowy i to co miałem za dni kilka uczynić w poniedziałek na biegu zrobiłem...watę na stropie ułożyłem i dziury wszelakie utkałem... optykiem się mianowałem!
I stało się cudownie cieplutko...jak w saunie...choć w kominku prawie się już nie pali...i nocą drew doń już nie dokładałem...za to skóra piecze i drapie...jeszcze teraz wszędzie tę wełnę czuję...
Strop na chyżówką rozebrany...był - już nie jest. Dzisiaj go ładnie "chłopy" odbudowały...jutro poprawiać będą powałę w części nad izbą z piecem a do końca tygodnia skończyć mają stropy nad boiskiem i w sieni.
I znów w wełnie przyjdzie mi się grzebać...źle mi się robi na myśl samą...
"najważniejsze sobie nie obrzydzać" jak mawia mędrzec, czyli prywatnie mój mąż chwilę przedtem zanim mam ochotę go zabić za głupie gadanie, a więc nie obrzydzaj sobie i watooptykaj:)
OdpowiedzUsuńJak to nagła zmiana pogody może pobudzić do szybszego obtykania :). Dobrze, że to obtykanie dało pożądane rezultaty i teraz masz już ciepło :)
OdpowiedzUsuńPostraszyła nas tylko ta zima, jeszcze będzie fajnie, chociaż nie letnio. No takie są uroki pracy z wełną mineralną, i tak jest przyjemniejsza od waty szklanej, to dopiero paskudztwo. Dobrze, że nie ma już upałów, bo do spoconej skóry przykleja się jeszcze bardziej i gryzie, łoptykaj, Piotrze, a w zimie będziesz miał cieplutko, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiałam napisać, jak to Matka Natura popędów zadaje ;) ale juz inni napisali. Wełna...drapiąca rzecz, znamy to znamy..przed nami łoptykanie drugiej połowy strychu. Na samą myśl swędzi. Pięknie tam pięknie a z daleka jaki dom hoho ...Powodzenia życzymy i łapki trzymamy za ciepełko.
OdpowiedzUsuńBoziu, współczuję Ci, Piotrze - nic na świecie nie jest dla mnie gorsze niż zimno w nocy, kiedy chce się pospać w cieple ... teraz już będzie z górki, najgorsze masz za sobą! Trzymamy kciuki!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
U nas śniegiem nie sypnęło, ale mróz w ogródkach zrobił swoje. My też wełnę kładliśmy na strychu, ale jeszcze latem i to żeby się od upału odizolować bo w prowizorycznej kuchni miałam blaszany dach nad głową i ponad 30 stopni ciepła. Teraz oczywiście działa w drugą stronę. Ogromny strych robi wrażenie! Bardzo mnie ciekawi jego zagospodarowanie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, ta wełna to nic fajnego, wszędzie włazi i gryzie niemiłosiernie, ale cóż ocieplić trza. U nas też zimowe podmuchy zmobilizowały Tomka do różnych odkładanych prac, ja się cieszę, bo to co było od dawna odkładane, zostało zrobione w jeden dzień :) Teraz już będziesz miał ciaplutko, my nigdy nie palimy nocą i jest OK, nawet prz dużych mrozach :)
OdpowiedzUsuńTwój dom w tej mroźnej osłonie wygląda jak z bajki, a u nas też wszystko zamarzło w poniedziałek, do szkoły musiałam jechać i nie było czasu pstrykać zdjęć.
OdpowiedzUsuńkiedyś ocieplali sianem i dobrze było :)
OdpowiedzUsuńja już bym chciała śnieg! ;) bajeczne zdjecia :)
OdpowiedzUsuń