Zwiedzaniem postanowiłem sobie czas umilić...a wycieczkę nad Solinę urozmaicić o dwie osady...Równie i Smolnik. Stoją tam bodaj najpiękniejsze drewniane cerkwie polskich Bieszczadów.
Obie zostały pokryte gontem. Ta z lewej z Równi "łupanym" wykonanym tradycyjnie zaś prawa "ciętym"
Z daleka wyglądają pięknie.
Z bliska gont łupany nabiera blasku szlachetności...widać, że długo już bardzo leży na dachu...wyraźnie odznacza się rysunek słojów...
Gonty na Smolnikowym dachu już pokrywa mech...to drugie pokrycie od czasów II wojny światowej...ledwie kilka lat leży na dachu a nie ładnie wygląda...
Tradycyjnie łupany gont oprócz szlachetnego wyglądu jest zdecydowanie trwalszy od ciętego...ma tylko jedną wadę. Cenę. Jest dwa, trzy razy droższy!
A czemu?
Bo to ciężki kawałek chleba...trzeba wybrać odpowiednie klocki drzewa a i tak mnóstwo zostaje odpadów, dużo wysiłku i pracy włożyć trza w każdą klepkę...wprawny rzemieślnik wyrobi na dzień ze 150 klepek.
Na zdjęciach z wakacji widać jak to się robi...
Kilka takich desek dostałem od Piotra (na zdjęciu powyżej). Posłużyłem się nimi do zbudowania parapetu w oknach boiska...całkiem ładnie to wyszło...
Okna godniej teraz wyglądają...czekam teraz gontów na dach...kłaść je sam wiosną miarkuję.
Dawno się nie odzywaliśmy
4 tygodnie temu
Uwielbiam takie stare kościoły, cerkwie.
OdpowiedzUsuńech można się rozmarzyć całkowicie... a tu robota papierkowa leży i czeka! i nie ma zamiaru uciec...
OdpowiedzUsuńMiędzi łupanym a ciętym gontem jest jedna zasadnicza różnica.Łupany ma nie przecięte włókna co ułatwia sciekanie wody (sciekanie po zagłębieniach w słojach)mniej namakające dredno jest trwalsze:)Ten droższe w efekcie jest tańsze bo maszynowy szybciej jest do wymiany.W gontach jak we wszystkim co z drewna ważna jest też jego jakość(dziś bardzo trudno o odpowiednie drewno,doradzamy abyś kupował gonty z jakimś starym fachowcem oni wiedzą czy towar jest coś wart,czy szkoda roboty z kładzeniem :))))
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o cenę to praca rąk a nie maszyny musi być droga ,fakt którego Polacy jakoś nie chca przyjąć do wiadomości.
Piękne są takie dachy, najpiękniejsze. Na Zakarpaciu oglądaliśmy domy ze ścianami krytymi małymi deseczkami jak gont, wyglądały jak rybia łuska, gdzieś czytałam o osikowych wiórach na dach, takie srebrzyste, a wszystko to cudne, powodzenia w gontowych dylemacikach, dobrą decyzję podejmij, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGont jest piękny! Sam w sobie.
OdpowiedzUsuńRodzi się we mnie zamiłowanie do drewna. Nie tylko do gontów ale od czegoś trzeba zacząć
Jak już się podejmuje decyzje o życiu na wsi, w górach szczególnie, to źródło utrzymania trzeba sobie samemu znaleźć. Czemu nie gonty na dokładkę?
Takie łupanie gontów w długie zimowe wieczory może być bardzo przyjemnym i pożytecznym zajęciem...
Piękny ten parapecik :)
OdpowiedzUsuńcudowny gont. Najbardziej zalewa mnie krew jak ludzie stary gont, dachówkę, czy strzechę wymieniają na blachę.
OdpowiedzUsuńAno, to pewnie z powodu kosztów...
OdpowiedzUsuńTe Bieszczady, aż brak tchu z zachwytu .... zazdroszczę z całego serca :)
OdpowiedzUsuńPiękne stare gonty. Ja zamówiłam takie u stolarza by nabił je na mojej starej werandzie. Gdy wróciłam do domu i zobaczyłam gotowy dach z gontów o mało się nie rozpłakałam. Stolarz pociął zwykłe deski podłogowe na kawałki po 30 cm i tak mi nabił na dachu. Szok. Ale już zmieniły kolor i jakoś z tym żyję. Ale te stare gonty mają to coś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie