niedziela, 25 sierpnia 2013

Drabiny precz!

Koniec ery drabin. Są schody.
Te z przystankiem są w dawnej oborze. Po nich wchodzi się na poddasze w części gościnnej. Będą tam dwa pokoje dla gości, które w przyszłym roku szykować będę.
Te drugie proste i strome prowadzą na mój strych do moich potrzeb tymczasowo przystosowany. To będzie ostatnie pomieszczenie do wykończenia. Podobnie jak podłogi schody są zabezpieczone przed robalami i białym mydłem konserwowane.
Ściany w boisku i oborze już prawie przygotowane.  Działające gniazdka nawet są!


Na chatę napatrzeć się nie mogę. I choć wiem, że jeszcze dużo pracy mnie czeka przy oczyszczaniu belek i gipsowaniu to oczu oderwać nie mogę...chyba nie tylko ja. Samochody zwalniają. Motocykle się zatrzymują. Chyba nie ma już dalej w Bieszczadach drugiej takiej chaty...
 

Tymczasem przeszła mi ochota siedzieć w chacie...na dachu gonty klepie...jak ktoś mnie szukał :)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Nie ma, nie ma wody...

Piękne lato ale bardzo suche. Nawet kropli deszczu. Nie padało już chyba od 6 tygodni. Sucho jest wszędzie. Łąki żółkną. Trawnik juz całkiem wypalony. W studni dno widać. Gości w Wisłoku myć będę :) chyba...
Spacerując do Cerkwi wyglądałem chmur deszczowych...wyglądałem ale żadnej nie dojrzałem.




i znów nie popadało...
Brak wody staje się dotkliwym problemem. Studnia, jest piękna ale mało wydajna. Postaram się ją pogłębić, żeby zwiększyć jej pojemność. Ale wydatki na tzw. głębinówkę chyba mnie nie ominą.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Święte łoże

I nadszedł czas na pierwsze łóżko.
Z "poświęconych" bali po przerżnięciu kilka ładnych belek powstało.
I tak się samo jakoś w łoże poskładało.
 

Zgrabne całkiem.

A w sąsieku drzwi leżały... i się doczekały.
Ładne lustro?

Chacie białych pasów na ścianach przybyło.



Dziękuje krasnalom: Julce, Moni, Paulinie, Łukaszowi, Michałowi i Dziadkom...