Spacerkiem z małej wsi Kotań są dwa kroki do Świątkowej Małej i Wielkiej...idąc białym asfaltem do Cerkwi mijaliśmy po drodze duchy przeszłości...
i uśpione im podobne zastaliśmy na miejscu...
...a strzegły tej świątyni:
Wędrując dalej ze Świątkowej Wielkiej przełajem do Kotani...
duchy wciąż nam towarzyszyły...
Wśród śnieżnej świątyni...
przez zamarzniętą rzeczkę...
trafiliśmy do celu:
Tej świątyni pilnował Duch Wina Truskawowego...
jako żywy....mówię Wam!
Świadków było wielu!
I Duch Wina Truskawkowego do mnie przemawia, że nie wiem! Ech - piękne i malownicze te Twoje góry Piotrze!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia tworzysz...
OdpowiedzUsuńA może to sprawa ducha?
Cudowny beskidzki klimat. Nigdzie indziej nie da się TEGO poczuć. Swojsko u Ciebie jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńA Wino Truskawkowe "trzyma" mnie cały czas.
Pozdrawiamy znad "naszego" Wisłoka.
Zuzia
W istocie zdjęcia do tego bloga są dziełem dobrych duszków...ale Wino Truskawkowe to już dzieło profesjonalisty-smakosza Beskidu i Bieszczad ;-)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepszy jest Dom Zły..choć sąsiedzi po projekcji powiedzieli, że to "nic specjalnego"...bo to samo życie.
Dziękuje bardzo. Strach się bać!
Ostatnio oglądałam "Wino Truskawkowe" film do teraz gdzieś mi w duszy gra.... a te cudowne zdjęcia przypomniały mi ten niepowtarzalny klimat... już nie mogę doczekać się wakacji... z nadzieją, że uda mi się zrealizować plany i choć tydzień spędzić w tym magicznym miejscu :)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że muszę nadrobić zaległość i obejrzeć ten film. Nie słyszałem o nim wcześniej ale po takiej rekomendacji jak ten wpis Piotra i komentarze nie trzeba więcej.
OdpowiedzUsuń