niedziela, 11 grudnia 2016

Z życia na wsi...

Prawie dwa lata minęły odkąd zamieszkałem w chacie. Dużo i nie dużo...
Dużo się zmieniło.
Pokoje dla gości z grubsza gotowe, pasieka stoi, kurki gdakają, chata pięknieje. Wreszcie trochę czasu znaleźliśmy na skończenie dachu. I choć śnieg nas zaskoczył to goncimy!





Do zimy dach może skończymy :)

Przy okazji wędzimy. Choć sam proces niezdrowy jest...unikamy chemii. Sól jeno i zioła wystarczają. Teraz już wędliny, sery, jajka i mleko swojskie mamy. 





Udaje się żyć bez konserwantów. Nawet mąkę z młyna kupujemy. Bez wybielaczy i polepszaczy. 
Na wiosnę własny duży ogród warzywny na polu zakładać miarkujemy. Nic to, że warzywa piękne nie będą. Za to zdrowsze na pewno!
Bo życie na wsi z pewnością zdrowsze być może niż w mieście...kwestia wyboru. 

1 komentarz:

  1. zazdroszczę, Piotrze, ale tak wiesz, ino, że też tak bym chciała :)
    pozdrawiam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń