poniedziałek, 14 maja 2012

Jeszcze nie umarłem...

...ale ledwie żyję.
Prawa ręka przez dwa tygodnie młotek zwyczajna trzymać, tak już mi została...chyba klepać te gonty do zimy będę.
Za to mam już dwa okna w dachu i  światło słoneczne na poddaszu. A tyle zrobiliśmy:


i tyle jeszcze zostało:

Tylko z tej strony. Z drugiej nic oczywiście nie ruszone.
Przerażające!
Od ostatniego wpisu piwnicę odbudowano. Nie gotowa całkiem jeszcze...miałem nie pokazywać...


ale trzeba ją już "tylko" ziemią obsypać i trawę posadzić. Stare drzwi z framugą zaolejone wróciły na swoje miejsce.  Daszku jak dawniej jednak nie będzie. Szpecił raczej niż zdobił całość.

W środku podłogi z kamienia czekają "tylko" na wyczyszczenie. Choć ta w kuchni wymaga jeszcze kilku poprawek zaczyna wszystko nabierać wyglądu i użyteczności. Już nie muszę skakać przez podwaliny...


Tomasz, który ze mną na dachu pracował powiedział, "chłopie jeszcze na rok masz tej roboty"....ten to potrafi pocieszyć. Prawda?

Zapomniał bym dodać. "Tylko" 15 metrów drzewa na placu do porżnięcia i porąbania czeka...


Sielanka!