niedziela, 22 listopada 2015

Eko, eko, eko...

Ładne i obecnie bardzo modne słówko! Jest dzisiaj na większości opakowań. 
Wszystko ma być EKO, bo jest to dobrze postrzegane. Gwarantuje lepszą sprzedaż i wyższą cenę!  
Nie jest tak?
Eko-ser, eko-mleko, eko-mąka, nawet samochody są eko... :)

A przecież w większości to oszustwo...wystarczy spełnić warunki, czytaj kupić odpowiedni certyfikat i już mamy produkt EKO. Dla dużych firm wydatek to niewielki, a i tak przełoży się na konsumenta. Zaś wyższa cena zapewni dodatkowe zyski... taka jest smutna prawda!
Niewielu producentów podchodzi poważnie do tego tematu. Najczęściej są to małe, rodzinne przetwórnie, lokalne zakłady. Ciężko im się przebić na rynku, bo podobnie jak rękodzieło, prawdziwe produkty EKO są znacznie droższe od tych z półek sklepowych. I wcale się temu nie dziwię!
Na wyprodukowanie jednego kilograma sera żółtego potrzeba około 10 litrów mleka w cenie skupu, czyli jest to koszt ok. 15 zł. Do tego kultury bakterii, kilka do kilkunastu godzin pracy i odpowiednie pomieszczenie do dojrzewania. Razem w efekcie końcowym to ok. 40-50 i więcej zł za kilogram sera z mleka krowiego! Tymczasem w Biedronce ser Gouda kosztuje 16 zł/kg. Zastanawiam się z czego oni go robią... pomijam już skład. Czasem wzbudza on w nas nawet zaufanie: mleko, podpuszczka, kultury bakterii serowych, chlorek wapnia, barwnik annato. Choć dwa ostatnie są zbędne... już to wiemy, bo od pewnego czasu przygotowujemy się na kolejny sezon i zapełniamy spiżarnię zdrowymi produktami. A za takie właśnie mamy nasze sery, robione tradycyjne z prawdziwego mleczka, pozyskiwanego od naszych sąsiedzkich krówek. :)



Będzie ich znacznie więcej. 
A skład na sklepowej etykiecie? Tam można wpisać wszystko! Kto to sprawdzi? 

W pewnym sensie chcemy być samowystarczalni... a już na pewno zdrowo odżywiać naszych gości. 
Z tego powodu założyliśmy ogródek, w którym poza obornikiem nie używamy żadnych innych nawozów. I choć to pierwszy "ogródkowy" sezon to jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Na niewielkiej powierzchni udało się nam wyhodować pyszną cukinię, maleńkie koktajlowe pomidory, dynię, brukselkę i zioła. Dla nas i gości wystarczy. 
  





W przyszłym roku będziemy mieli jeszcze więcej zdrowych produktów, bo ogródek już powiększyliśmy. :) 
A i miód  ponownie zbierzemy z naszej pasieki, pyszny bo prosto z beskidzkich łąk i lasów... 
jak zawsze będą też wiejskie mleko i świeżutkie jaja z sąsiedzkich gospodarstw.
Czego więcej nam potrzeba?



Brakuje tylko domowego chleba, ale najlepszy bieszczadzki zakwas już zaklepaliśmy i gdy tylko pojawi się piekarnik to w chacie wreszcie pachnieć będzie jak w wiejskim domu! :)  

Nie produkujemy zdrowej żywności dla Eko przedrostków... produkujemy, lub kupujemy ją po sąsiedzku dla własnego zdrowia!
Bo tyle chemii nasz organizm przyjmuje w żywności przetworzonej, taniej, kupionej w markecie, że nie sposób nie zachorować na jakieś paskudztwo...