wtorek, 16 października 2012

Poniedziałek zły jest na początek.

Mówiłem, że nie lubię poniedziałków? 
Dlaczego? Bo to pierwszy dzień tygodnia...i dni pięć znów upłynąć musi zanim do Wisłoka wrócę...no chyba, że tydzień jakoś skrócę.
I choć noc już prawie zerkam po moich zdjęciach...plac budowy widzę.
Zajrzałem na stare historii już karty...a tam drzewa rąbanie, składanie, do zimy szykowanie.



Deja vu. Czas stanął. Z tą małą różnicą, że drzewa na opał jest więcej, z zeszłego roku sporo zostało.
I na wejściu belki modrzewiowe leżą. Ładniutko, bezpieczne już, złożone lepszych dlań czasów czekają.
 

Grzybów się kilka w wolnej chwili uzbierało....tyle ledwie przyjemności zaznałem jeśli ciepłości od rozgrzanej kamiennej posadzki w to nie wliczyć.
Zima idzie, nie ma to rady...