wtorek, 16 października 2012

Poniedziałek zły jest na początek.

Mówiłem, że nie lubię poniedziałków? 
Dlaczego? Bo to pierwszy dzień tygodnia...i dni pięć znów upłynąć musi zanim do Wisłoka wrócę...no chyba, że tydzień jakoś skrócę.
I choć noc już prawie zerkam po moich zdjęciach...plac budowy widzę.
Zajrzałem na stare historii już karty...a tam drzewa rąbanie, składanie, do zimy szykowanie.



Deja vu. Czas stanął. Z tą małą różnicą, że drzewa na opał jest więcej, z zeszłego roku sporo zostało.
I na wejściu belki modrzewiowe leżą. Ładniutko, bezpieczne już, złożone lepszych dlań czasów czekają.
 

Grzybów się kilka w wolnej chwili uzbierało....tyle ledwie przyjemności zaznałem jeśli ciepłości od rozgrzanej kamiennej posadzki w to nie wliczyć.
Zima idzie, nie ma to rady...


piątek, 21 września 2012

Zaraza...

Zjechało w końcu drewno na budynek gospodarczy...w sumie 50 belek Niestety zostało zainfekowane przez robale...musielim każdą prędziutko oczyścić i zabezpieczyć. W każdą dziurkę po robalu igłą wstrzykiwałem preparat impregnujący i zabijający ich larwy...efekty będzie widać pewnie dopiero po zimie. Będę jeszcze te belki przekładał przed zimą i ponownie zabezpieczał chemią. Mam nadzieje, ze skutecznie uda mi się z te szkodniki zniszczyć. Szkoda było by tak ładnych belek... 




Z tyłu domu widać postępy...wszystkie okna znalazły już swoje miejsce. Gontów zostało ledwie na trzy krokwie...nie wystarczy na całą tylną część a nowych nieprędko przybędzie. Przestało mi się śpieszyć.


Mam czas...do wiosny :)

wtorek, 11 września 2012

NieBieszczady

Wiecie, że już zapomniałem jak wysokie góry wyglądają?
Dobrze, że trafiło się firmowe spotkanie w Zakopanem.
Fajne miejsce. Miła atmosfera. Znajome twarze. I super atrakcje! 
Wypad w Tatry pod opieką ratowników TOPR. 
Musiałem zrezygnować ze zdobycia Mnicha i zjazdu po linie nad przepaścią...nie bylem nań przygotowany. Wybrałem długą wycieczkę z Kuźnic do Murowańca przez Kozi Wierch do doliny Pięciu Stawów i dalej do Palenicy.
10 godzin marszu półbutach ;-)  (bo moje obuwie Wisłoku zostało). Nie stworzone do górskich eskapad nie wytrzymało trudów. Już w hotelu po powrocie zorientowałem się, że but lewy na pół pękł a obcas swoim życiem żyje...ale straty jakieś muszę być! Kilka widoczków poniżej...  

Czarny Staw Gąsienicowy.


 Kozia przełęcz.
 Dolina pięciu stawów z Koziej przełęczy.


Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów po remoncie...nowy gont wygląda z daleka nieźle. Bliżej traci na uroku. Maszynowo rżnięty w równiutkie deski już krzywi i wichruje się gdzie nie gdzie...

Bardzo miło spędziłem weekend. Dobrze jest oderwać się od rzeczywistości...a już "Jesień idzie...nie ma na to rady"