środa, 13 czerwca 2012

Jestem ciężko chory!


Objawy: brak słońca, woda z nieba, obrzydzenie na myśl o wejściu na dach.
Diagnoza: gontowstręt.
Ciężka choroba.
Chyba znalazłem lekarstwo...
Prace pod dachem przy drzwiach do łazienki.
Uchwyt ze starego kutego gwoździa.


Drewniany skobel. Klamką ze starego haka, który wbity na studni czekał na lepsze miejsce.


Zaolejowane stare dechy z dachu.


Wyszły chyba nieźle całkiem....
Ściana w łazience także w ramach leczenia - oczyszczona. Czeka zaolejowania.
Jeszcze tylko napar z ziół, za oknem zerwanych, kiedy słonko na pół godziny ledwie wyjrzało.


I pomogło! 


Niewiele, ale dwa metry gontów doklepałem ;-)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Praca, praca i deszcz!


Wciąż pada. Codziennie. Gdzie to słońce? Głowy z pod dachu wystawić nie można...a co dopiero komputera. Musiałem do Komańczy się wybrać, by z dobrodziejstwa sieci skorzystać. 
Do tartaku zjechały belki modrzewiowe. Porżnięte zostaną ułożone (kiedy, tego nie wiem...) w coś co będzie przypominało budynek gospodarczy jak ten ze skansenu sanockiego. Drzwi będzie mniej, bo i pomieszczeń  tyle nie trzeba. Wykuszu w dachu i przybudówki także nie planuję....



Pod dachem znajdzie się miejsce dla zmożonych włóczęgą turystów. A za drzwiami parteru kryć się będzie warsztat i ..... ? Tajemnica...


 

poniedziałek, 14 maja 2012

Jeszcze nie umarłem...

...ale ledwie żyję.
Prawa ręka przez dwa tygodnie młotek zwyczajna trzymać, tak już mi została...chyba klepać te gonty do zimy będę.
Za to mam już dwa okna w dachu i  światło słoneczne na poddaszu. A tyle zrobiliśmy:


i tyle jeszcze zostało:

Tylko z tej strony. Z drugiej nic oczywiście nie ruszone.
Przerażające!
Od ostatniego wpisu piwnicę odbudowano. Nie gotowa całkiem jeszcze...miałem nie pokazywać...


ale trzeba ją już "tylko" ziemią obsypać i trawę posadzić. Stare drzwi z framugą zaolejone wróciły na swoje miejsce.  Daszku jak dawniej jednak nie będzie. Szpecił raczej niż zdobił całość.

W środku podłogi z kamienia czekają "tylko" na wyczyszczenie. Choć ta w kuchni wymaga jeszcze kilku poprawek zaczyna wszystko nabierać wyglądu i użyteczności. Już nie muszę skakać przez podwaliny...


Tomasz, który ze mną na dachu pracował powiedział, "chłopie jeszcze na rok masz tej roboty"....ten to potrafi pocieszyć. Prawda?

Zapomniał bym dodać. "Tylko" 15 metrów drzewa na placu do porżnięcia i porąbania czeka...


Sielanka!