sobota, 28 stycznia 2012

Po długiej przerwie....nadejszła wiekopomna chwila

 o 8.46 czasu zimowego w kranie pojawiła się woda!


I to nie byle jaka. Jest zimna. Jest  i ciepła...wrząca właściwie!








"Przedział techniczny" znalazł swoje miejsce nad jętkami pod kalenicą. Pompa zaś w studni. Jej wieko tymczasem zostało zabite... Wszystko działa cichutko i sprawnie.
Źródłem ciepła na tę chwilę jest piec z podkową w głównej izbie. Na wiosnę kiedy w dachu okna będziem montować pojawią się jeszcze kolektory słoneczne. Całkiem przed wzrokiem między oknami z tyłu domu schowane. Grzałka elektryczna będzie ten układ tylko wspomagać... nadmiary mocy grzewczej (jest go nie mało) odbierać będzie ogrzewanie podłogowe w Boisku i Sieni. Uruchomić go jeszcze nie mogę bo wylewki muszą się związać.
Dopełnieniem tych luksusów jest elektryfikacja chaty. 


Są już pierwsze (budowlane wprawdzie) lampy. Zbudowałem "kawałek" elektrosieci z zasilaniem. Na wiosnę trzeba będzie tego pajączka na bocznej ścianie szczytowej w nowej tablicy poukładać... 













Budujemy ściany działowe...coraz bliżej cywilizacji!

niedziela, 1 stycznia 2012

Pierogi każdy gotować może...

...ale od początku.
Sobotni poranek, gdzieś koło południa ;-) przywitał nas słonecznie...Wisłok tam gdzie zwykle płynie...








 Poszli my tedy na górę widoki podziwiać, by po trudach podróży świeżym powietrzem odetchnąć!



Kto był to pamięta, że lekko pod górę nie było...
z góry wcale nie łatwiej...a i tacy się znaleźli co na nowo w ten czas się narodzili...


...w górę, w dół, koło cerkwi nieśmiertelnej...byle do chałupy szybciej, byle zjeść coś!
 

A kucharzy było wielu. Kucharki jakoś brać w tym gotowaniu udziału nie chciały.
Znaleźli się tacy (od lewej) co jeść prawie surowe poczęli....



 ....kiedy inni jeszcze, takie rozmrożone lepić do kupy próbowali....




 ...potem wspólnie zupę z pierogów ugotowali...
I tak dziw, że jakoś wszystkich nakarmili.....

środa, 28 grudnia 2011

Świątecznie i nieświątecznie po zawirowaniach...

Świątecznie bo przed chatą stoi ubrana choinka...


...a w oknie świeci kolorowy sznur światełek...

 

A nieświątecznie bo łyknąć niestety musiałem (jak w Matrixie) czerwoną pastylkę i zejść na ziemie...Neo nie będzie. Choć techniczne dało by się to zrobić to nie opłaca się....szara rzeczywistość.


...i nieświątecznie bo pożegnałem się z kolejną ekipą budowlanych fachowców...i teraz więcej sam będę musiał robić...czego wyniki już pierwsze są... udało mi się ogarnąć bałagan (z grubsza tylko po prawdzie ale zawsze) i po małych poprawkach, przybiciu powały i przykręceniu paru płyt moje przyszłe apartamenta kształtu nabrały...



....bez przestrzeni "technicznej" (jakieś 50cm od brzegu z lewa i prawa) to prawie 41m.kw. mojego królestwa....o małej łazience 7m.kw, tylko wspomnę ;-)
Policzyłem.
Środkowy pokój będzie miał 30m.kw. powierzchni z nieco mniejszą od mojej łazienką.
Pokój od północy prawie 20m.kw. plus łazienka.
Ten pierwszy - mój "apartament" już na Sylwestra będzie służył za noclegownie....