poniedziałek, 2 lipca 2012

Prowadzi mnie los...

Zaczynam w to wierzyć.
Pamiętam pierwszę pracę, pierwsze kłopoty. Kolejną i następne schody...
Pamiętam zakup chałupy. Równo trzy lata temu. Jeden wielki zbieg okoliczności potem kolejne.  Remont wygląda tak samo. Nic się w przyrodzie nie dzieje bez przyczyny.
Zawsze jednak jakoś z opresji wychodziłem. Jakoś dziwnie tak udawało się odmienić los na lepsze.
Wszystkiemu winne są Zmiany. Chcemy czy nie i tak nadejdą. Od nas zależy czy je właściwie wykorzystamy.  I teraz nadchodzą. Czuję to...

10 komentarzy:

  1. Dokładnie wiem o czym mówisz Piotrze:) U mnie jakoś tak cztery lata temu pojawiło się takie uczucie i faktycznie zmiany nadeszły:) zmieniłam swoje życie, zostawiłam za sobą wszystko...ale czuje , że to nie koniec i tylko mam chwilę przerwy żebym oddech mogła złapać...bardzo polubiłam Twój blog działa na mnie antydepresyjnie:)...a ostatnio nawet przyśniła mi się Chata nad Wisłokiem...tyle, że była wielkim zielonym murowanym domem, wszędzie było pełno ludzi, którzy go zwiedzali i byli nim zachwyceni ja zresztą też...w środku były sprzęty typu stare żarna, młocarnie itp:)...bardzo dziwnie to wszystko wyglądało gdyż wokół były piękne ,typowo skansenowskie chatki i dworki, a wszyscy zachwycali się Twoim zielonym, betonowym klockiem i podziwiali czego dokonałeś...no ale sen rządzi się swoimi prawami:)...mam nadzieję jednak, że to nie takie zmiany chodzą Ci po głowie...pozdrawiam i życzę dużo słońca na podkarpackim niebie

    OdpowiedzUsuń
  2. czasem trzeba się dać poprowadzić, zwłaszcza, że los wie , a my nie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Betonowy klocek?! To koszmar był jakiś... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko miłość ma taką moc...

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko miłość ma taką moc...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dasz radę Piotrek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dotarłam do twego bloga, jak miło zobaczyć, że się nie zwariowało kupując starą chałpinę, która kiedyś była stajnią... a może zwariowaliśmy... ale jeśli jest nam z tym dobrze, to niech tak będzie... normalność ponoć zależy od punktu widzenia...

    Gdy jest ci ciężko, to zajrzyj do naszej chaty, człowiek to takie stworzenie, które jak widzi, że inni też się zmagają ze sobą i z wszystkim w okół, to jest mu lżej... zawsze możemy wymienić doświadczenia w remontach hi hi... a przy starych domach, to jak niekończąca się opowieść...

    Powodzenia i wierzę w ciebie, mam nadzieję, ze ty będziesz wierzy w nas...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem miałam wrażenie, że to już dno i nagle odbicie, takie życie... Będzie dobrze, będzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się zmian boję najbardziej tych życiowych, bo kocham swój stary dom i szczęśliwa jestem, że wciąż tu mieszkam a, ostatnio udało się odkryć i oczyścić starą belę przy suficie. Moje ostateczne zmiany to przemalowanie ścian w pokoju, ale Ciebie podziwiam i gratuluję samozaparcia.

    OdpowiedzUsuń