wtorek, 18 października 2011

Zimowy atak...

Na sam przód przywaliło śniegiem w niedzielę...


...kiedy po zakupy do miasta trzeba było jechać...na letnich oponach oczywiście jeszcze...


...za to poniedziałkowym rankiem wszystko wokół zamrożone na kość było...





...a i noc mimo kominka nie była za ciepła...sprawdziłem: -7 stopni...drzewa do kominka nie nadążałem wrzucać...poszedłem po rozum do głowy i to co miałem za dni kilka uczynić w poniedziałek na biegu zrobiłem...watę na stropie ułożyłem i dziury wszelakie utkałem... optykiem się mianowałem!



I stało się cudownie cieplutko...jak w saunie...choć w kominku prawie się już nie pali...i nocą drew doń  już nie dokładałem...za to skóra piecze i drapie...jeszcze teraz wszędzie tę wełnę czuję...


Strop na chyżówką rozebrany...był - już nie jest. Dzisiaj go ładnie "chłopy" odbudowały...jutro poprawiać będą powałę w części nad izbą z piecem a do końca tygodnia skończyć mają stropy nad boiskiem i w sieni. 
I znów w wełnie przyjdzie mi się grzebać...źle mi się robi na myśl samą...


10 komentarzy:

  1. "najważniejsze sobie nie obrzydzać" jak mawia mędrzec, czyli prywatnie mój mąż chwilę przedtem zanim mam ochotę go zabić za głupie gadanie, a więc nie obrzydzaj sobie i watooptykaj:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to nagła zmiana pogody może pobudzić do szybszego obtykania :). Dobrze, że to obtykanie dało pożądane rezultaty i teraz masz już ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Postraszyła nas tylko ta zima, jeszcze będzie fajnie, chociaż nie letnio. No takie są uroki pracy z wełną mineralną, i tak jest przyjemniejsza od waty szklanej, to dopiero paskudztwo. Dobrze, że nie ma już upałów, bo do spoconej skóry przykleja się jeszcze bardziej i gryzie, łoptykaj, Piotrze, a w zimie będziesz miał cieplutko, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam napisać, jak to Matka Natura popędów zadaje ;) ale juz inni napisali. Wełna...drapiąca rzecz, znamy to znamy..przed nami łoptykanie drugiej połowy strychu. Na samą myśl swędzi. Pięknie tam pięknie a z daleka jaki dom hoho ...Powodzenia życzymy i łapki trzymamy za ciepełko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu, współczuję Ci, Piotrze - nic na świecie nie jest dla mnie gorsze niż zimno w nocy, kiedy chce się pospać w cieple ... teraz już będzie z górki, najgorsze masz za sobą! Trzymamy kciuki!
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas śniegiem nie sypnęło, ale mróz w ogródkach zrobił swoje. My też wełnę kładliśmy na strychu, ale jeszcze latem i to żeby się od upału odizolować bo w prowizorycznej kuchni miałam blaszany dach nad głową i ponad 30 stopni ciepła. Teraz oczywiście działa w drugą stronę. Ogromny strych robi wrażenie! Bardzo mnie ciekawi jego zagospodarowanie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię Ci się, ta wełna to nic fajnego, wszędzie włazi i gryzie niemiłosiernie, ale cóż ocieplić trza. U nas też zimowe podmuchy zmobilizowały Tomka do różnych odkładanych prac, ja się cieszę, bo to co było od dawna odkładane, zostało zrobione w jeden dzień :) Teraz już będziesz miał ciaplutko, my nigdy nie palimy nocą i jest OK, nawet prz dużych mrozach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój dom w tej mroźnej osłonie wygląda jak z bajki, a u nas też wszystko zamarzło w poniedziałek, do szkoły musiałam jechać i nie było czasu pstrykać zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedyś ocieplali sianem i dobrze było :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja już bym chciała śnieg! ;) bajeczne zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń