poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Na koniec wakacji...

...usiadłem sobie na belce podwaliny w drzwiach boiska i leniwie patrzyłem na krajobraz...chęci jakowyś do pracy nie zebrałem. Siedziałem i dumałem... zdało mi się, że chwile to ledwie trwało...

 

...że nie zauważyłem, kiedy Jesień cichaczem mnie podeszła...



...pożółkła Jarzębinę...





....Czeremchę za domem czerwienią pomalowała...





...Wielki Jesion swym oddechem zmroziła. Biedaczysko siły witalne stracił zupełnie... 


A Ja w tyle jestem... chroniczny brak czasu! A i energii ostatnio nie zbywa... akurat teraz energetycy muszą kable wymieniać...dniami całymi prądu nie ma...
I choć mam już pierwsze "brudne" podłogi - wylewki betonowe, okna w boisku, wodę ze studni rurą do chyżówki pociągniętą -  to gdzie tam jeszcze do stanu zamierzonego...wrześniowego...wieczność cała!
Jak Jesień to Jesień... może trzeba się już w kołderkę owijać i jak Pan Jeż pod liśćmi w sen zimowy zapaść i odpocząć?
Taki Jeż ma dobrze....




 

środa, 17 sierpnia 2011

Sielanka...

Dzięki pracy kilku osób udało się nam w weekend zakończyć przygotowywanie drewna na opał na kolejną zimę...chata schowała się za ścianami drewna...



w stajni okno zniknęło prawie...



Zostało mi jeszcze złożyć pod dachem drewno, które zostało wymontowane z chaty. Ono będzie służyć mi ciepłem tej zimy...no i trzeba porządek za chałupą czynić...czas przenieść się na tył domu z urzędowaniem...tam ciszej i spokojniej jest. Drogi nie słychać zupełnie.


I taki mam jeszcze ładny widoczek...sielanka.



Na przygotowanie takiej ilości drewna trzeba poświęcić dużo czasu i energii.
Samo się nie zrobi...
Znalazł się ktoś co w niedziele z okna przejeżdżającego samochodu usiłował mi zwrócić uwagę, że niedziela jest...
Praca na wsi...chociaż o wiele spokojniejsza wcale łatwiejszą nie jest od miejskich obowiązków. Tak naprawdę, dla chętnego praca znajdzie się od rana do wieczora...na chwilę nie można usiąść.
Kiep z Tego co drugiemu zwraca uwagę a sam w marazmie drugiemu zazdrości...miast wziąć się do roboty!
Podziękować się należy: Tacie, Małgorzatom, Dorocie i wszystkim innym za sprawą, których miło zimą będzie można czas spędzić przy kominku...wczoraj w ferworze pod wpływem wizji...nawet go narysowałem....pomysł już jest! Wykonanie niebawem.

wtorek, 9 sierpnia 2011

A gdyby tak rzucić wszystko...


... i uciec jednego dnia?
Z godziny na godzinę, z minuty na minutę. Spakować najpotrzebniejsze i ruszyć!

Coraz trudniej mi znosić przychodzi nudy codzienności. Choróbsko, które ostatnio mnie dręczyło swoje dołożyło ...a ja chciałbym już pod własnym dachem snuć plany eskapad tych dalekich i tych bliskich zupełnie...trochę jak w Grzesiuka opowieściach....obcym być...przychodzić i odchodzić...zwiedzać świat.
Takie marzenie na zaś...zaś po tym jak już zbuduję swoją Chatę i będę miał dokąd wracać...bo trzeba mieć gdzie wracać. Trzeba mieć takie miejsce. Ostoje. Centrum świata.
Z centrum wszędzie blisko...
Zawsze gdzieś mnie ciągnęło. Nadchodzi taki czas by ruszyć w końcu z kopyta i żyć marzeniami...