czwartek, 30 września 2010

Rzecz dalsza o piecu w kolorach jesieni

Szybko przyszła jesień...
Jesion przed domem wyłysiał...stary i chory już bardzo martwi mnie okrutnie...nie wiem czy dotrwa kolejnej wiosny...


Zdążyliśmy wymurować i wysypać żwirem wjazd...zawsze w tym miejscu kąpaliśmy się w błocie... tej wiosny będzie inaczej!






Dobrze, że kolory jesieni rekompensują brak słońca i przenikliwy wiatr, który ziębi na wskroś.



Okna sprawdzają się wyśmienicie. W przyszłym tygodniu będą już drzwi. Ta część domu zostanie definitywnie zamknięta. Szczelna od świata będzie schroniskiem przed wiatrem, śniegiem i zimnem.
A ciepły piec (wciąż mam nadzieje, że uda się za pierwszym razem) sprawi, że w środku będzie naprawdę przyjemnie.
Kanały dymowe prawie gotowe.




Zostało dokleić czapkę pieca i wymurować piekarnik (coś na kształt pieca chlebowego). Zajmie mi to jeszcze pewnie jakieś dwa, trzy dni...ale skończę dopiero w przyszłym tygodniu...wcześniej nie dam rady. Znów zawirował świat!

poniedziałek, 27 września 2010

Under construction...

 Powiało chłodem...dzień za dniem coraz krótszy a noce coraz zimniejsze...przyszedł czas na piec!
I choć to moje pierwsze tego rodzaju dzieło to jestem pełen entuzjazmu i nadziei, że będzie działać tak jak sobie wymyśliłem...a jak nie to go rozbiorę i zbuduję kolejny....aż zostanę Zdunem!
Solidna stopa to podstawa.
Tato-Dziadek wylał ją już dwa miesiące temu. Potem trzeba było ją nieco zmodyfikować ale to już inna historia...pierwsza cegła położona:



...nawet nie jedna...szybko wyrosła kuchnia...






Tak wygląda na dzisiaj i ciągle rośnie:



Fasada zaczyna wyglądać jak ze zdjęcia...tylko tynków brak...nie ma jeszcze blatu z kamieni ale w tej chwili nie jest on najważniejszy....
Z tyłu kuchni urosła przemyślna konstrukcja z rozbiórkowej cegły na kształt labiryntu Minosa...

...która będzie podstawą pieca ale będzie także służyć do ogrzewania powietrza pod piecem...które z kolei przez komin i specjalny do tego celu szyb poleci sobie na górę... no bo, po co grzać ziemie i ściany?


A komin? Prawie gotowy...ciągle leje i to znacznie utrudnia prace na dachu...ale postępy widać:




Może jednak uda się skończyć remont konstrukcji przed zimą i to z częścią dachu nad gospodarczym! Zmieniłem ekipe budowlańców...nie łatwo przyszło rozliczyć z poprzednią...trochę trzeba będzie po nich poprawić. Cóż, samo życie...

czwartek, 9 września 2010

Chabrowe szaleństwo....

No cóż...słowo ciałem się stało. Okienka pomalowane. Znalazłem przypadkiem w Praktikerze na dolnej półce kilka puszek mocno zakurzonej niebieskiej farby akrylowej...widać, że nikomu do gustu ten kolor nie przypadł. Kupiłem na próbę!
Moja radość była wielka, kiedy otworzyłem wieczko. W środku piękny chabrowy kolorek.
Futrynę drzwi pomalowałem w pierwszej kolejności...bez wahania!
Na zdjęciach wyszło bardzo jasno ale w naturze pali w oczy...ale  ściemnieje jeszcze! To zupełnie tak jak ze ścianami...na każdym zdjęciu wydaje się (patrz poniżej), że to inny kolor. Trzeba to zobaczyć w rzeczywistości!



Dziadek też się cieszy ze swojej roboty...


choć okienko zamknięte lepiej się prezentuje




A rzut oka na fasadę frontową pozwala wyobrazić sobie całość. Po skończeniu.


Madziu. Szykuj się na wielkie malowanie węgłów na wiosnę!

Niestety wcześniej to się nie uda. Każdy ma problemy z budowlańcami...