piątek, 30 października 2009

Trzy..dwa...jeden...start!

I zaczęło się...remont ruszył.
Domek stoi już podniesiony ok. 10-15cm.
Za tydzień, dwa dostanie mu się solidny fundament i nowa podwalina.
Potem ruszy wymiana zniszczonych brusów ściennych.
Nowe drzwi szpungowe na drwanianym zawiasie i nowe bardziej łemkowe okna to kolejny etap.
Mam nadzieje, że uda się to zrobić jeszcze przed zimą.
W planach do grudnia jest jeszcze naprawa komina i podłączenie choćby prowizorycznej KOZY w miejscu pieca...tego ostatniego chyba nie uda się już w tym roku zbudować.
Za chwilke wkleje i zdjęcia...

niedziela, 18 października 2009

W przyszłym tygodniu...czyli historia z życia wzięta

Historię Pana Drewno z blogu Jagody pewnie znacie...
Z elektrykami było tak samo.
Zadzwoniłem, umówiłem się i czekałem...aż przyjadą. Naznaczony termin minął. I cisza.
Dzwonię drugi raz i znów się umawiam...za tydzień.
Ale za tydzień też nie przyjechali...zadzwoniłem więc jeszcze raz i znów umówiłem się za tydzień.
To był poniedziałek.
W poniedziałek nie dotarli...nie było im po drodze. Obiecali wpaść jutro....ale nie mieli po drodze.
W środę mieli być na 100%!
Cóż...kiedy jednak okazało się, że pojechali inną drogą.
W czwartek zajechali, w pół godziny załatwili sprawę i pojechali...
Szybko, sprawnie i solidnie!

Teraz czekam na ekipę remontową.
Pierwszy termin 9-go października minął nie zauważony...drugi w kolejnym tygodniu odwołany z powodu opadów śniegu...trzeci jest zaplanowany na przyszły tydzień. Mają zadzwonić.
Jasne. Już dzwonią...jakoś tego nie widzę.
W poniedziałek atakuje ich od rana. Zobaczymy co z tego wyniknie...mam nadzieje, że sprawią się tak samo szybko i solidnie jak elektrycy!
Inny świat...

piątek, 16 października 2009

Jaśliska...umarłe miasto

Zupełnie jak w ostatniej książce Stasiuka.
Wszechogarniający marazm.
Tylko pod sklepem, gdzie browara można kupić zawsze tętni życie.
Czasem, nagle, kościół budzi się za sprawą magicznych dźwięków żyjącego na wieży zegara...wtedy miasto na chwilkę ożywa.
Inny świat.
Czas płynie wolniej. Zegar prawie stoi w miejscu. Jakby od niechcenia, na przeciw umarłym bijąc udowadnia, że jeszcze żyją. I piją. Pod sklepem.








wtorek, 13 października 2009

Ale lipa...

Posadziłem młode drzewka.
3 brzozy, 2 świerki, 2 sosenki, dąb, jodłę i Lipę...

ale LIPA! Na dodatek bez liści.

No ale może za jakieś sto lat moje praprawnuki powiedzą: To jest Lipa zasadzona ręką pradziada!

Szkoda, że nie dożyje...

Inne prezentują się okazalej




Nawet Fifa (pies sąsiadów) dzielnie pomagał kopać dołki.

Może za jakiś czas, jesienią, dom będzie stał w takich kolorach jak na zdjęciach poniżej...

jeszcze dwa dni temu tak właśnie wyglądały okolice.