czwartek, 10 września 2009

Praca fizyczna

Szef kiedyś na jakimś zebraniu powiedział, że czasami trzeba popracować fizycznie. Za jego radą chwyciliśmy się za łopaty, szpadle, łomy i łapki i jeliśmy czynić porządki. Na pierwszy ogień poszła piwnica...teraz już wysprzątania nadaje się do okazania. Cała z kamienia przetrwa jeszcze nie jeden remont tego domu. Ten z lewej to Jaro a z prawej mój Tato.














Pogoda nam się zepsuła więc zabraliśmy się za rozbieranie powały. Trzeba całe siano zwalić na dół i zerwać wszystkie deski. Tu na zdjęciu widać tego początki..
A jak słonko świeci rozbieramy "przyizbie" z kamienia. Dawniej służyło jako chodnik wokół domu. który bezpiecznie pod dachem suchą nogą pozwalał obejść dom i zwierząt doglądać.

Sprawnie nam to idzie.
Odsłaniamy wielkie kamienie węglowe na, których leży podwalina (a raczej to co z niej zostało). Ciężka fizyczna praca. Takiej mi trzeba. Umysł wyłączony. Telefon milczy (bo nie ma zasięgu) - wypoczywam!





Wczoraj byliśmy na Poplenerwoym wernisażu w Komańczy...jeden obrazek przypadł nam szczególnie do gustu. Zdjęcie nie oddaje uroku. Mimo to warto go zobaczyć. Mam nadzieje, że autorka nie weźmie mi za złe , że je tu pokaże.

1 komentarz:

  1. no, no, no Panie Piotrze gratuluję wrażliwości, umiejętności spełniania marzeń oraz malowniczej chatki. Oby tak dalej, trzymam kciuki i zyczę cudnych chwil zarówno w nowym miejcu jak i w Nowym Roku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń